Alkohol: 6%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone
Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [9/10]
Cena: 12 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]
Uwagi: American Amber Ale od najstarszego rzemieślniczego browaru z USA. Po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziany, delikatnie opalizujący trunek. Piana koloru kremowego jest spora, ładnie się prezentuje, powoli opada, mocno oblepia i utrzymuje się na powierzchni do samego końca. Wysycenie dwutlenkiem węgla nie jest zbyt wysokie, ale jakoś mocno nie przeszkadza.
W zapachu mamy sporo nut przypieczonej skórki od chleba (melanoidyny), sporo utlenienia (mokry karton, miód). Pojawia się również lekko chmielowy aromat (trochę jak suchy granulat czarnej herbaty i żywicy). Po ogrzaniu mamy również niedużą ilość diacetylu, który trochę przeszkadza. Całość jest bardzo przeciętna i ciężko tutaj cokolwiek pochwalić.
W smaku znów mamy sporo utlenienia i znów pojawia się sporo nut melanoidynowych. Do tego dochodzi diacetyl, który idzie w kierunku toffi, a nawet lekko karmelu. Mamy tutaj trochę aromatów chmielowych, żywicznych i tytoniowych. Całość ma średnio pełny charakter, z delikatną słodyczą i niską, ale nieprzyjemną i łodygową goryczką. Piwo pije się przeciętnie, brakuje mi tutaj rześkości i lepiej uładzonej goryczki.
Podsumowując, jest to lekki zawód z kalifornijskiego browaru, który stawia pod znakiem zapytania moją chęć zakupu i spróbowania uwarzonego jakiś czas przez Anchor piwa w stylu India Pale Ale (tak, tak... taki leciwy browar, ojciec piwnej rewolucji w USA, a jeszcze do niedawna nie miał w swoim portfolio IPA).
W zapachu mamy sporo nut przypieczonej skórki od chleba (melanoidyny), sporo utlenienia (mokry karton, miód). Pojawia się również lekko chmielowy aromat (trochę jak suchy granulat czarnej herbaty i żywicy). Po ogrzaniu mamy również niedużą ilość diacetylu, który trochę przeszkadza. Całość jest bardzo przeciętna i ciężko tutaj cokolwiek pochwalić.
W smaku znów mamy sporo utlenienia i znów pojawia się sporo nut melanoidynowych. Do tego dochodzi diacetyl, który idzie w kierunku toffi, a nawet lekko karmelu. Mamy tutaj trochę aromatów chmielowych, żywicznych i tytoniowych. Całość ma średnio pełny charakter, z delikatną słodyczą i niską, ale nieprzyjemną i łodygową goryczką. Piwo pije się przeciętnie, brakuje mi tutaj rześkości i lepiej uładzonej goryczki.
Podsumowując, jest to lekki zawód z kalifornijskiego browaru, który stawia pod znakiem zapytania moją chęć zakupu i spróbowania uwarzonego jakiś czas przez Anchor piwa w stylu India Pale Ale (tak, tak... taki leciwy browar, ojciec piwnej rewolucji w USA, a jeszcze do niedawna nie miał w swoim portfolio IPA).
Ocena końcowa: 6,5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz