Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: 16,4%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [9/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak
Cena: 6 zł / 0,25 l [Hopsters]
Uwagi: Wędzony porter z Artezana, który na myśl przywodzi od razu legendarnego Alaskan Smoked Porter, który jest niedoścignionym wzorem dla tego podstylu piwnego.
Otrzymany trunek jest koloru ciemnobrunatnego (nie jest to stout, więc barwa jak najbardziej odpowiednia). Piana jest beżowa, kremowa, gęsta i zbita niemal jak w stoutach na azocie (jest naprawdę genialna). Na dodatek długo się utrzymuje (zasadniczo do samego końca) i ładnie oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej i też jest jak najbardziej ok.
W zapachu mamy nuty czekoladowe i kawowe, które nie są zbytnio intensywne i jeszcze mniej wyraźną wędzoność. Całość pachnie przyjemnie, ale intensywność jest na tyle niska, że trudno się tym aromatem cieszyć.
W smaku mamy średnią pełnię i niezbyt wysoką goryczkę, która na dodatek jest lekko alkoholowa i piekąca. Piwo mogłoby być bardziej wytrawne (jak porter z Alaskan). Mamy tutaj trochę nut czekoladowych, kawowych i palonych. Wędzoność znów jest bardzo delikatna - nie jest zła, ale mogłaby być zdecydowanie silniejsza. Pojawiają się tutaj również w niedużej ilości estry (głównie pod postacią owoców leśnych). Największym problemem piwa jest jednak alkohol, który od początku jest wyczuwalna i niezbyt ułożony, a w czasie ogrzewania zaczyna przeszkadzać coraz bardziej.
Podsumowując, sam pomysł na piwo był świetny, ale wykonanie już nie do końca. Trochę brakuje tutaj intensywności, większej wytrawności. Szkodzi piwu z drugiej strony nieprzyjemny i nieułożony alkohol. Niemniej jest to ciągle piwo warte spróbowania - gdyby było w butelkach polecałbym odłożyć na pół roku lub rok do odleżakowania.
Otrzymany trunek jest koloru ciemnobrunatnego (nie jest to stout, więc barwa jak najbardziej odpowiednia). Piana jest beżowa, kremowa, gęsta i zbita niemal jak w stoutach na azocie (jest naprawdę genialna). Na dodatek długo się utrzymuje (zasadniczo do samego końca) i ładnie oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej i też jest jak najbardziej ok.
W zapachu mamy nuty czekoladowe i kawowe, które nie są zbytnio intensywne i jeszcze mniej wyraźną wędzoność. Całość pachnie przyjemnie, ale intensywność jest na tyle niska, że trudno się tym aromatem cieszyć.
W smaku mamy średnią pełnię i niezbyt wysoką goryczkę, która na dodatek jest lekko alkoholowa i piekąca. Piwo mogłoby być bardziej wytrawne (jak porter z Alaskan). Mamy tutaj trochę nut czekoladowych, kawowych i palonych. Wędzoność znów jest bardzo delikatna - nie jest zła, ale mogłaby być zdecydowanie silniejsza. Pojawiają się tutaj również w niedużej ilości estry (głównie pod postacią owoców leśnych). Największym problemem piwa jest jednak alkohol, który od początku jest wyczuwalna i niezbyt ułożony, a w czasie ogrzewania zaczyna przeszkadzać coraz bardziej.
Podsumowując, sam pomysł na piwo był świetny, ale wykonanie już nie do końca. Trochę brakuje tutaj intensywności, większej wytrawności. Szkodzi piwu z drugiej strony nieprzyjemny i nieułożony alkohol. Niemniej jest to ciągle piwo warte spróbowania - gdyby było w butelkach polecałbym odłożyć na pół roku lub rok do odleżakowania.
Ocena końcowa: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz