Kingpin, Rocknrolla
Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 12%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak
Cena: 3 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa 2014]
Uwagi: American Pale Ale ze skórką pomarańczy i werbeną cytrynową. Brzmiało i wyglądało dobrze, na dodatek osoba znanego w środowisku piwnym Michała Kopika (który jest piwowarem tej kontraktowej inicjatywy o nazwie Kingpin) dawała nadzieję na piwo nietuzinkowe. A jak było w rzeczywistości?
Otrzymany trunek jest dosyć mętny, w pomarańczowym kolorze. Piana jest mizerna i szybko opada do niewielkiej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla niskie - mogłoby być wyższe, podnosiłoby tym samym rześkość piwa.
W zapachu dominuje oczywiście amerykański chmiel, głównie sosnowy, żywiczny i korzenny. Pojawia się również jakiś dziwny aromat, którego nie potrafię nazwać (czyżby ta werbena cytrynowa?). Ten nieznany aromat jednak nie powiększa walorów samego piwa, a nawet wydaje się być lekko przeszkadzający.
W smaku mamy niezbyt wysoką jak na styl goryczkę, średnią treściwość i znów sporo chmielu w aromacie, żywicy, sosny i nut korzennych. Znów jest ten specyficzny posmak, który nie pasuje mi do niczego co do tej pory dane było mi próbować i znów nie jest on jakoś mocno powalający.
Piwo pije się przyjemnie, ale ma się wrażenie, że te dodatki nie podniosły walorów piwa, a nawet lekko je zmniejszyły.
Otrzymany trunek jest dosyć mętny, w pomarańczowym kolorze. Piana jest mizerna i szybko opada do niewielkiej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla niskie - mogłoby być wyższe, podnosiłoby tym samym rześkość piwa.
W zapachu dominuje oczywiście amerykański chmiel, głównie sosnowy, żywiczny i korzenny. Pojawia się również jakiś dziwny aromat, którego nie potrafię nazwać (czyżby ta werbena cytrynowa?). Ten nieznany aromat jednak nie powiększa walorów samego piwa, a nawet wydaje się być lekko przeszkadzający.
W smaku mamy niezbyt wysoką jak na styl goryczkę, średnią treściwość i znów sporo chmielu w aromacie, żywicy, sosny i nut korzennych. Znów jest ten specyficzny posmak, który nie pasuje mi do niczego co do tej pory dane było mi próbować i znów nie jest on jakoś mocno powalający.
Piwo pije się przyjemnie, ale ma się wrażenie, że te dodatki nie podniosły walorów piwa, a nawet lekko je zmniejszyły.
Ocena końcowa: 7,5/10
Kingpin, Berserker
Alkohol: 7%
Ekstrakt: 16,5%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak
Cena: 3 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa 2014]
Uwagi: Black IPA z wrzosem, skórką pomarańczy i jaśminem (znów nie było "normalnie", tylko użyto nietypowych składników - z jednej strony fajnie, że takie piwa powstają, z drugiej jakoś nie do końca do mnie trafia, że 2 pierwsze piwa są od razu tak udziwnione, rozumiem, gdyby to miały być piwa 9 i 10 w ofercie, a nie 1 i 2).
Piwo jest ciemno brunatne, nie jest "black". Piana koloru beżowego jest średnio obfita, lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie poniżej średniego, ale tutaj jakoś to jeszcze pasuje i nie przeszkadza płaskością smaku.
W zapachu dominują nuty prażonego słonecznika (częsty aromat przy połączeniu chmielu z USA i ciemnych słodów), a także aromaty chmielowe, żywiczne i sosnowe. Nie czuć tutaj za bardzo obiecywanych dodatków (to po co zostały dodane?) i nie czuć nut typowych dla ciemnych słodów (ortodoksi, którzy uważają, że Black IPA musi pachnieć i smakować jak jasne IPA będą zadowoleni).
W smaku mamy średnią pełnię, która nie do końca jest kontrowana przez goryczkę (ta jest wyczuwalna, ale mogłaby być jednak wyższa). Piwo jest lekko kwaskowate i lekko palone. Tutaj już pojawiają się nuty czekolad i kawy (mi to jednak w żadnym stopniu nie przeszkadza). Są też oczywiście aromaty chmielowe, żywiczne, sosnowe i ziołowe. Brakuje mi tutaj trochę cytrusów, owoców tropikalnych i tych dodatków, które są na etykiecie (piłem kilka razu piwo z jaśminem, m. in. piwo domowe od Bartka z blogu malepiwko.pl i ta przyprawa była naprawdę mocno wyczuwalna, tutaj są chyba homeopatyczne ilości dodane w trakcie produkcji).
Podsumowując, piwo jest dobre, ale do najlepszych trochę mu brakuje. Są lepsze Black IPA, ale są i gorsze piwa w tym stylu na rodzimym rynku,
Piwo jest ciemno brunatne, nie jest "black". Piana koloru beżowego jest średnio obfita, lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie poniżej średniego, ale tutaj jakoś to jeszcze pasuje i nie przeszkadza płaskością smaku.
W zapachu dominują nuty prażonego słonecznika (częsty aromat przy połączeniu chmielu z USA i ciemnych słodów), a także aromaty chmielowe, żywiczne i sosnowe. Nie czuć tutaj za bardzo obiecywanych dodatków (to po co zostały dodane?) i nie czuć nut typowych dla ciemnych słodów (ortodoksi, którzy uważają, że Black IPA musi pachnieć i smakować jak jasne IPA będą zadowoleni).
W smaku mamy średnią pełnię, która nie do końca jest kontrowana przez goryczkę (ta jest wyczuwalna, ale mogłaby być jednak wyższa). Piwo jest lekko kwaskowate i lekko palone. Tutaj już pojawiają się nuty czekolad i kawy (mi to jednak w żadnym stopniu nie przeszkadza). Są też oczywiście aromaty chmielowe, żywiczne, sosnowe i ziołowe. Brakuje mi tutaj trochę cytrusów, owoców tropikalnych i tych dodatków, które są na etykiecie (piłem kilka razu piwo z jaśminem, m. in. piwo domowe od Bartka z blogu malepiwko.pl i ta przyprawa była naprawdę mocno wyczuwalna, tutaj są chyba homeopatyczne ilości dodane w trakcie produkcji).
Podsumowując, piwo jest dobre, ale do najlepszych trochę mu brakuje. Są lepsze Black IPA, ale są i gorsze piwa w tym stylu na rodzimym rynku,
Ocena końcowa: 8/10
Artezan, Preparat
Alkohol: 9%
Ekstrakt: 22%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak
Cena: 5 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa 2014]
Uwagi: Wędzony barley wine? Niby brzmi smakowicie, ale z drugiej strony jakoś nie jestem wielkim fanem barley wine, piwa te są najczęściej mocno alkoholowe i nie do końca dobrze ułożone. Jednak dodatek słodu wędzonego spowodował, że nie mogłem obok piwa przejść obojętnie.
Otrzymane piwo jest koloru brązowego idącego lekko w głęboką czerwień. Piana jest beżowa, mała i szybko opada do obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest niemalże zerowe, ale w tym stylu nie jest to wada (w końcu zwykły "wine" nie jest w ogóle nasycony dwutlenkiem węgla ;)).
W zapachu mamy sporo nut fenolowych (głównie wędzonych, ale też lekko przyprawowych), które są całkiem przyjemne i całkiem nieźle komponują się z estrowymi (głównie wiśnie) i winnymi (trochę jak czerwone wino) nutami. Całość sprawia wrażenie dosyć słodkiego i chyba największym problemem piwa jest wychodzący i dosyć intensywny aromat alkoholu (mimo, że piwa miałem mało i było dosyć zimne to i tak to przeszkadzało).
W smaku piwo jest zdecydowanie pełne, słodkie, z niezbyt wysoką goryczką (aczkolwiek wyczuwalną). Mamy tutaj nuty wędzone (głównie w stylu wędzonej kiełbasy, ale również delikatnie w stylu palonych przewodów elektrycznych). Piwo nie jest zbytnio pijalne, jest zdecydowanie degustacyjne. Jest jednak również mocno nieułożone, alkohol wychodzi znacznie i po prostu męczy. Poza alkoholem i wędzonką można się tutaj doszukać również nut lekko winnych, rodzynkowych i suszonych śliwek.
Podsumowując, piwo zapowiadało się świetnie, ale przez nieułożony alkohol sporo traci. Gdyby było butelkowane to zdecydowanie nadawało by się do poleżakowania.
Otrzymane piwo jest koloru brązowego idącego lekko w głęboką czerwień. Piana jest beżowa, mała i szybko opada do obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest niemalże zerowe, ale w tym stylu nie jest to wada (w końcu zwykły "wine" nie jest w ogóle nasycony dwutlenkiem węgla ;)).
W zapachu mamy sporo nut fenolowych (głównie wędzonych, ale też lekko przyprawowych), które są całkiem przyjemne i całkiem nieźle komponują się z estrowymi (głównie wiśnie) i winnymi (trochę jak czerwone wino) nutami. Całość sprawia wrażenie dosyć słodkiego i chyba największym problemem piwa jest wychodzący i dosyć intensywny aromat alkoholu (mimo, że piwa miałem mało i było dosyć zimne to i tak to przeszkadzało).
W smaku piwo jest zdecydowanie pełne, słodkie, z niezbyt wysoką goryczką (aczkolwiek wyczuwalną). Mamy tutaj nuty wędzone (głównie w stylu wędzonej kiełbasy, ale również delikatnie w stylu palonych przewodów elektrycznych). Piwo nie jest zbytnio pijalne, jest zdecydowanie degustacyjne. Jest jednak również mocno nieułożone, alkohol wychodzi znacznie i po prostu męczy. Poza alkoholem i wędzonką można się tutaj doszukać również nut lekko winnych, rodzynkowych i suszonych śliwek.
Podsumowując, piwo zapowiadało się świetnie, ale przez nieułożony alkohol sporo traci. Gdyby było butelkowane to zdecydowanie nadawało by się do poleżakowania.
Ocena końcowa: 7,5/10
Raduga, Nosferatu
Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: 14,1%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [10/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak
Cena: 5 zł / 0,2 l [Warszawski Festiwal Piwa 2014]
Uwagi: Black IPA z inicjatywy kontraktowej Raduga. Otrzymany trunek jest zdecydowanie czarny, z beżową, ładnie się prezentującą i utrzymującą się pianą. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej i tutaj pasuje bardzo dobrze.
W zapachu mamy nuty prażonego słonecznika, sosnowe i żywiczne. Pojawia się również przyjemna nuta czekoladowa (takiej gorzkiej czekolady). Całość jest dosyć intensywna w aromacie i naprawdę może się podobać (chyba było to najlepiej pachnące Black IPA, które piłem na WFP, a było tych piw kilka).
W smaku mamy średnią, w kierunku wysokiej goryczkę, która jest lekko zalegająca, ale jak dla mnie bardzo przyjemna. Na dodatek świetnie kontruje średnią pełnię piwa. Mamy tutaj sporo nut lupulinowych, żywicznych, sosnowych i cytrusowych. Pojawia się prażony słonecznik, czekolada i lekka paloność (ale nie aż tak duża jak w stylu American Stout). Piwo pije się bardzo przyjemne i chce się wziąć ciągle kolejny łyk.
Podsumowując, bardzo udane piwo, chyba jedno z najlepszych jakie spróbowałem przez 2 dni przebywania na festiwalu. Ze swojej strony polecam.
W zapachu mamy nuty prażonego słonecznika, sosnowe i żywiczne. Pojawia się również przyjemna nuta czekoladowa (takiej gorzkiej czekolady). Całość jest dosyć intensywna w aromacie i naprawdę może się podobać (chyba było to najlepiej pachnące Black IPA, które piłem na WFP, a było tych piw kilka).
W smaku mamy średnią, w kierunku wysokiej goryczkę, która jest lekko zalegająca, ale jak dla mnie bardzo przyjemna. Na dodatek świetnie kontruje średnią pełnię piwa. Mamy tutaj sporo nut lupulinowych, żywicznych, sosnowych i cytrusowych. Pojawia się prażony słonecznik, czekolada i lekka paloność (ale nie aż tak duża jak w stylu American Stout). Piwo pije się bardzo przyjemne i chce się wziąć ciągle kolejny łyk.
Podsumowując, bardzo udane piwo, chyba jedno z najlepszych jakie spróbowałem przez 2 dni przebywania na festiwalu. Ze swojej strony polecam.
Ocena końcowa: 8,5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz