Lista ocenionych piw

piątek, 28 sierpnia 2015

Doctor Brew, Hoppy Queen

0 komentarze

Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 9,40 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Jakiś czas temu recenzowałem piwo z Birbanta, w którym użyto 10 odmian chmielu. Doctor Brew poszedł jeszcze dalej i uwarzył piwo z 21 różnymi odmianami tej najważniejszej w piwowarstwie przyprawy. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, mętny trunek. Piana jest niezbyt duża, średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu pierwsze co się pojawia to dosyć spora ilość diacetylu, a dopiero po chwili aromat chmielowy (owocowy, landrynkowy, dosyć słodki). Piwo pachnie średnio intensywnie i nie robi wrażenia przez tą sporą ilość masła (mimo, że nie jest to wada, która by mi mocno przeszkadzała to tutaj jednak sprawia, że coś jest "nie halo").

W smaku mamy piwo pół pełne, z wyczuwalną słodyczą i niezbyt dużą goryczką chmielową. Tutaj znów pojawia się diacetyl, ale sprawia wrażenie trochę mniejszego. Chyba głównie przez to, że jest więcej aromatu chmielowego, cytrusów, owoców tropikalnych i czegoś w stylu nalewki chmielowej. Piwo mogłoby być trochę bardziej wytrawne, bo słodycz po jakimś czasie zaczyna męczyć.

Podsumowując, piwo zdecydowanie nie powala. Te 21 odmian chmielu niczego tutaj nie wnosi, a największym problemem jest diacetyl, niska goryczka i trochę zbyt wysoka słodycz.

Ocena końcowa: 7-/10

czwartek, 27 sierpnia 2015

Ruddles County

0 komentarze

Alkohol: 4,3%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [8/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 3,99 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Angielski bitter, jeden z kilku, które jakiś czas temu pojawiły się w ofercie Tygodnia Angielskiego w Lidlu. Po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, klarowny trunek, który idzie nawet lekko w bursztyn. Piana jest mała i szybko opada do obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest na przegięcie wysokim poziomie intensywności (szczypie w język i przypomina raczej koncernowe lagery z południa Europy, a przecież miał to być angielski Ale).

W zapachu mamy trochę karmelu, trochę nut słodowych i niewielką ilość chmielowości (żywicznej). Jest też sporo utlenienia (miodowego). W smaku jest podobnie, karmel, słód, melanoidyny, do tego trochę żywicy i sporo miodowego utlenienia. Piwo jest zdecydowanie wytrawne, z niską goryczką i największym jego problemem (poza męczącym nasyceniem) jest miałkość całości.

Podsumowując, bardzo przeciętny angielski bitter. W zasadzie plusem jest to, że poza utlenieniem (ale to może być kwestia czasu/sposobu przechowywania w browarze/u importera/itd.) nie ma tutaj większych wad. Minusem, że za nic nie można pochwalić.

Ocena końcowa: 6/10

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Late Red

0 komentarze

Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 3,99 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Special Bitter z angielskiego koncernu, który jakiś czas temu pojawił się w jednej z sieci dyskontów. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy bursztynowy, klarownie, świetnie się prezentujący trunek. Piana jest średnio obfita, jednak dosyć szybko opada do niewielkiego kożucha i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie, jednak zdecydowanie w stylu - tutaj nie ma się o co czepiać.

W zapachu mamy trochę karmelu, trochę melanoidyn, gdzieś tam w oddali pałęta się nawet lekko chmielowa nuta (kwiatowa, trawiasta), jednak całość psuje spora metaliczność i dużo utlenienia (mokry karton).

W smaku mamy sporą wytrawność, z niedużą, ale wyczuwalną goryczką. Jest tu trochę nut przypieczonej skórki od chleba, trochę owoców, trochę chmielowości (kwiatowej, trawiastej) i znów kartonowo-miodowe utlenienie. O dziwo piwo się pije całkiem przyjemnie, pomimo ciągłego wrażenia pustki.

Podsumowując, nie jest to wybitny Ale, ale w porównaniu do kilku innych piw z tygodnia angielskiego w Lidlu nawet jakoś się broni (czuć przynajmniej, że to rzeczywiście jest piwo górnej fermentacji).

Ocena końcowa: 6,5/10

niedziela, 23 sierpnia 2015

Doctor Brew, Black Weizen

0 komentarze

Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 9 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: Dunkel Weizen (a nawet Black Weizen jak go nazywa sam producent) z dodatkiem nowofalowego chmielu (w zasadzie Doctor Brew obrał jakąś drogę, a dokładniej zawsze chmielową i mi to zbytnio nie przeszkadza, o ile rzeczy, które wypuszczają są dobre). Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemnobrunatny trunek, który pod światłem nabiera rubinowych przebłysków i jest trochę ciemniejszy niż klasyczne, brązowe ciemne pszenice (w sumie "black" w nazwie zobowiązuje). Piana w kolorze beżowym jest obfita, gęsta, kremowa, ładna i mocno oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim, a nawet lekko poniżej poziomie intensywności - jak na styl trochę za niskim.

W zapachu dominują nuty czekoladowe i karmelowe, a także orzechowe. Do tego dochodzą weizenowe fenole i chmielowe aromaty sosny i żywicy. Całość jest średnio intensywna i jakoś nie do końca mi tutaj gra takie połączenie. Po ogrzaniu wychodzi lekko alkohol. Nie ma tutaj jakichś większych wad, ale ciężko też za coś pochwalić.

W smaku od początku pojawia się dosyć sporo octanu etylu (nuta rozpuszczalnika). Znów dominują czekolada, orzech i karmel. Piwo jest lekko palone, delikatnie słonawe, z niedużą, ale niezbyt przyjemną, taninową goryczką. Znów mamy mieszankę fenolowo-chmielową, pojawia się sosna i trochę żywicy. Piwo jest średnio pijalne i raczej taka mieszanka się nie sprawdziła.

Podsumowując, jest to niezbyt udany eksperyment. Wygląda na to, że nie do wszystkiego można dodać amerykańskiego chmielu i będzie pasować.

Ocena końcowa: 6/10

sobota, 22 sierpnia 2015

O’Hara’s & Pinta, Lublin to Dublin 2015

0 komentarze

Alkohol: 6%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Irlandia

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 13 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: W zeszłym roku Pinta uwarzyła w Irlandii z browarem O'Hara's stout owsiany, który świetnie pachniał, ale nie do końca przypasował mi w pozostałych aspektach. W tym roku pod tą samą nazwą, z lekko zmienioną etykietą pojawia się mleczny stout. Mam nadzieję, że nauczono się na zeszłorocznych błędach.

Wracając do samej recenzji, po przelaniu do szklanki otrzymujemy czarny trunek, który pod światłem nabiera rubinowych refleksów. Piana w kolorze kremowym jest gęsta, zbita, średnio obfita, ale dosyć szybko redukuje się i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej, ale jak na styl całkiem poprawnie.

W zapachu od początku uderza spora ilość przyjemnych nut mlecznej czekolady, śmietanki i kawy. Całość jest intensywna i na pewno może się podobać, ciężko się tutaj do czegokolwiek przyczepić.

Smakowo mamy średnią pełnię z lekką słodyczą, goryczka jest na poziomie minimalnym, ale w tym stylu nie jest to zbrodnia i nie przeszkadza. Znów dominują nuty czekoladowe (mleczna czekolada), pojawiają się też aromaty kawowe i orzechowe. Nie ma tutaj paloności, nie ma estrów, piwo ma czysty charakter, bardzo dużą aksamitność i zapewne genialnie smakowałoby z pompy. Ale nawet bez tego było świetnie pijalne.

Podsumowując, zeszłoroczna wersja nie do końca mi przypasowała, tegoroczna idealnie wpasowuje się w mój gust. Jeśli ktoś lubi mleczne stouty, to jest to "must have". Zasadniczo dla całej reszty też. Polecam.

Ocena końcowa: 9-/10

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Greene King, IPA Gold

0 komentarze

Alkohol: 4,1%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 3,99 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Po recenzowanym ostatnio East Coast IPA z tego samego browaru nie miałem wielkich oczekiwań wobec kolejnego lekkiego ejla z nazwą IPA na etykiecie. Jak było w rzeczywistości?

Po przelaniu do szklanki otrzymujemy jasnozłoty, w pełni klarowny trunek któremu bliżej do koncernowego lagera, aniżeli jakiegokolwiek ale. Piana jest mizerna i po chwili zostaje z niej niewielka obręcz, a jeszcze chwilę później znika całkowicie. Wysycenie na wysokim poziomie intensywności, szczypie w język i w tym aspekcie znów przypomina lagera, a nie znanego z niemal płaskiego nasycenia wyspiarskiego ejla.

W zapachu na początku pojawiają się nuty siarkowe (czyste, zapałczane), a po chwili dochodzi do tego nuta słodowa i sporo miodowego utlenienia. Piwo pachnie jak lager, jak słaby koncernowy lager.

W smaku mamy wytrawny charakter (żeby nie powiedzieć, że wodnistość), goryczkę niemalże zerową, znów siarkowe i słodowe nuty, a także sporo utlenienia (mokry karton, miód). Na plus wyłącznie gdzieś tam kołaczące w oddali aromaty lekko chmielowe (świeżo ściętej trawy i kwiatowe). Ale na naprawdę niskim poziomie.

Podsumowując, piwo pachnie jak przeciętny lager z południa Europy (wytrawny, lekki, mocno nasycony dwutlenkiem węgla i niemal bezsmakowy). Można sobie darować.

Ocena końcowa: 4,5/10

niedziela, 16 sierpnia 2015

Hajer, Flaps

0 komentarze

Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 9 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: Browar Hajer to młoda kontraktowa inicjatywa, która do tej pory uwarzyła dwa piwa. Próbuje wyróżnić się tym, że do każdego piwa powstaje piosenka. Do mnie to nie trafia, ale może jest to jakiś pomysł na wyróżnienie pośród dziesiątek nowo powstających kontraktowców. Dodatkowo chłopacy mocny nacisk kładą na swoje śląskie pochodzenie. Na koniec jeszcze miejsce uwarzenia tego American Wheata - a był to to browar Reden w Świętochłowicach.

Wracając do samej recenzji, po przelaniu do szklanki otrzymujemy słomkowy (jaśniejszy niż na zdjęciu) i średnio mętny trunek. Piana jest spora, ale dziurawa i szybko opadająca (wygląda na przegazowanie). Świadczy o tym również niewielkie wysycenie - zapewne większość dwutlenku węgla poszło w pianę.

W zapachu jest całkiem przyjemnie, chmielowo, głównie cytrusowo, z lekkim podkładem zbożowym. Aromat jest średnio intensywny, nie powala i nie powoduje efektu "wow", ale poza tym ciężko się do czegoś przyczepić.

Smakowo mamy średnią wytrawność z niewielką, aczkolwiek wyczuwalną goryczką (mogłaby jednak być wyższa). Znów pierwsze skrzypce grają cytrusy, a do tego dochodzą owoce tropikalne i trochę aromatów zbożowych. Intensywność nie powala, można powiedzieć, że niezbyt dużo się tutaj dzieje, ale na plus działa świetna pijalność - chce się po prostu brać kolejny łyk tego piwa.

Podsumowując, jest to całkiem przyjemne piwo, trochę przegazowane z kiepską pianą. Goryczka mogłaby być wyższa, a aromat bardziej intensywny. Jest to jednak świetna baza do usprawnień (czasami nie widzę w piwie tego - do poprawy jest cała receptura, tutaj wystarczą niuanse).

Ocena końcowa: 7,5/10

sobota, 15 sierpnia 2015

Perun, Profanum

0 komentarze

Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 9,50 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: Przez blog przewinęło się już kilka piw, które były powiązane muzycznie (z jakimś zespołem). Dla fanów jest to pewnie jakaś tam gratka, dla mnie nic nie znaczący element (no może widzę w tym taki plus, że może przekonać do spróbowania innych piw niż mainstreamowe takowych fanów).

Wracając do samej recenzji tego Black IPA, po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnobrunatny trunek, z niewielką i szybko opadającą pianą w kolorze cappuccino (nie ma co liczyć na jakiekolwiek oblepianie ścianek). Wysycenie dwutlenkiem węgla na bardzo niskim poziomie intensywności, raczej w stylu FES, albo nawet RIS, a nie BIPA.

W zapachu na początku docierają do nas aromaty typowe dla palonych słodów. Sporo czekolady, kawy, karmelu. Dopiero gdzieś dalej pojawiają się nuty chmielowe, żywiczne, sosnowe i grejpfrutowe, pojawia się też typowa dla tego stylu nuta prażonego słonecznika. Całość jest średnio intensywna i całkiem przyjemna, a chyba jedyny zarzut można mieć do tego, że piwo pachnie bardziej jak American Stout niż BIPA.

Smakowo jest bardzo podobnie, sporo czekolady, kawy i nut palonych. Piwo jest dosyć wytrawne, powiedziałbym, że nawet lekko wodniste, przez co średniej wielkości goryczka sprawia wrażenie większej niż jest w rzeczywistości (dochodzi jeszcze lekko taninowe ściąganie). Nut chmielowych jest mniej i grają zdecydowanie drugie skrzypce - głównie pod postacią grejpfrutowo-sosnową. Po ogrzaniu pojawia się nieduża ilość octanu etylu (rozpuszczalnik). Mimo tego jednak piwo i tak jest całkiem przyjemne w odbiorze i pije je się bez jakiegokolwiek grymasu na ustach.

Podsumowując, piwu bliżej do Stoutu na amerykańskim chmielu, ma trochę wad, nie jest to najlepsze Black IPA na rynku (ani nawet American Stout), ale jak ktoś trafi może śmiało kupić i spróbować.

Ocena końcowa: 8-/10

piątek, 14 sierpnia 2015

AleBrowar, Be Like Mitch

0 komentarze

Alkohol: 4,4%
Ekstrakt: 11,6%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 9 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: American Wheat z AleBrowaru. Po przelaniu otrzymujemy mętny, słomkowy (jaśniejszy niż na zdjęciu) trunek. Piana jest niezbyt obfita, dziurawa, szybko opada do niewielkiej obręczy i tylko lekko oblepia ścianki. Minus za ten aspekt piwa. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej. Nie jest to weizen czy witbier, ale i tak mogłoby być trochę wyższe.

W zapachu od początku do końca dominują nuty chmielowe, głównie cytrusowe (sporo grejpfruta) i owoców tropikalnych. Gdzieś tam na początku pałęta się odrobina siarki, ale zaraz znika. Całość jest średnio intensywna i bardzo przyjemna. Trochę mało tylko tutaj pszenicy - piwo pachnie jak APA.

W smaku mamy sporą wytrawność z niską goryczką chmielową i lekką podbudową słodowo-biszkoptową. Znów pojawia się sporo chmielu, cytrusów, owoców tropikalnych i znów mało jest w tym pszenicy, a więcej APA. Nie zmienia to jednak faktu, że piwo jest pijalne i bardzo smaczne.

Podsumowując, nie jest to może killer i najlepsze piwo na amerykańskich chmielu w Polsce, ale całkiem dobra propozycja na letnie upały. Be Like Mitch można śmiało traktować jako lżejszą woltażowo wersję American Pale Ale.

Ocena końcowa: 8/10

środa, 12 sierpnia 2015

Konrad, Svatopavelske

0 komentarze

Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 2,79 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Czeskie polotmave z Liberca. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemno miedziany, klarowny trunek. Piana w kolorze beżowym jest średnio trwała, dziurawa, szybko opadająca i nie oblepiająca ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu dominuje mieszanka sporej metaliczności, karmelu, pumpernikla i miodowego utlenienia. Gdzieś tam w oddali kołacze nuta chmielowa, ale jest ledwie zarysowana. Piwo pachnie przeciętnie i ciężko tutaj za cokolwiek pochwalić, na dodatek całość jest niezbyt intensywna.

W smaku mamy pół pełny charakter i niemal zerową goryczkę, przez co piwo jest dosyć mdłe i mało pijalne. Tutaj znów mamy mieszankę karmelu, pumpernikla i sporej ilości utlenienia (dużo miodu i mokrego kartonu). Znów gdzieś tam oddali dzwoni odrobina nuty chmielowej, ale nie potrafi się przebić przez miodowe utlenienie. Piwo jest niezbyt pijalne i po prostu męczy.

Podsumowując, zdecydowanie można sobie darować tego Konrada. Nie prezentuje sobą nic ciekawego.

Ocena końcowa: 5/10

niedziela, 9 sierpnia 2015

Przegląd craftu 3

0 komentarze
Niedzielny obiad w Chmielarni nie może się odbyć bez zamówienia kilku niepitych jeszcze piw w postaci próbek deski piw. Trafiło się na dwa nietypowe piwa od polskich browarów (Lichtenhainer i wiśniowy Berliner Weisse), trafił się też niemiecki i hiszpański craft (Berliner Rauchbier i Robust Porter). Trzy próbowane piwa były dobre, albo i bardzo dobre, a tylko jedno nie sprostało pokładanym nadziejom. Zapraszam do recenzji.

Pinta, Kwas Beta



Alkohol: 3,2%
Ekstrakt: 9%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [2/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4,5 zł / 0,125 l [Chmielarnia Marszałkowska]

Uwagi: Lichtenhainer to historyczny, niemiecki styl, który do tej pory nie miał przedstawiciela na rynku polskim. Jest to lekkie piwo górnej fermentacji, lekko wędzone i lekko kwaśne. Jeśli je do czegoś porównać to chyba najbliżej do połączenia naszego rodzimego Grodziskiego (wędzoność) z Berliner Weisse (ewentualnie Gose bez dodatku soli i kolendry, czyli kwaśność). O ile nie jestem jakimś ogromnym fanem Grodziskiego, bo w wersji klasycznej wydaje mi się zbyt grzeczny, tak dodanie kwaśności do lekkiej wędzonki to coś w czym jestem jak najbardziej na tak.

Wracając do samej recenzji, otrzymany trunek jest koloru słomkowego, równomiernie mętny. Piana jest niemalże zerowa (tylko maleńka obręcz) i w tym aspekcie chyba największy minus tego piwa. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie, jak dla mnie powinno być zdecydowanie wyższe (podobnie twierdzi BJCP), bo nadało by to jeszcze większej świeżości i rześkości.

W zapachu mamy kwaśny, cytrusowy (w taki czysty, cytrynowy sposób) aromat z odrobiną nut wędzonych i słodowych. Nie jest źle, ale też aromat nie powala niczym.

Zdecydowanie lepiej jest w kwestii smaku i pijalności. Piwo jest dosyć kwaśne (ale nie jakoś hard-core'owo), znów w postaci czystej cytryny. Do tego dochodzi przyjemna i wyczuwalna wędzoność (klasyczna, niemiecka, ogniskowa). Największym plusem tego piwa jest jednak ekstremalna pijalność i rześkość - dosłownie piwo połyka się w okamgnienie.

Podsumowując, świetny przedstawiciel nieznanego do tej pory na rodzimym rynku historycznego stylu i dla mnie od teraz numer jeden na największe upały.

Ocena końcowa: 8,5/10

Artezan, Jam Session



Alkohol: 4%
Ekstrakt: 10%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4,5 zł / 0,125 l [Chmielarnia Marszałkowska]

Uwagi: Berliner Weisse z dodatkiem wiśni. Kolejny historyczny styl, który przez długi czas był niemiecką niszą warzoną w kilku (a na końcu chyba nawet w tylko jednym?) klasycznych browarach. Jednak od czego jest nowa fala piwowarstwa? Styl, który ma już w samych USA dziesiątki przedstawicieli, a który co raz chętniej warzony jest też w Europie. Nie jestem wielkim fanem tego stylu z dodatkami, ale w wydaniu Artezana postanowiłem spróbować.

Piwo jest koloru czerwonego, lekko opalizujące, wygląda dosłownie jak jakiś rozcieńczony syrop wiśniowy. Piana jest niezbyt duża, biała, średnio trwała i nie oblepiająca ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej.

W zapachu mamy głównie aromat wiśniowy, brakuje mi kwaśności. Na dodatek ta wiśnia ma taką nie do końca przyjemną mydlano-landrynkową nutę. Tutaj jest kiepsko.

Smakowo jest trochę lepiej, pojawia się niewielka kwaśność (cytrynowa), znów dominuje nuta wiśniowa, ale znów też pojawia się landrynka i mydlany posmak. Piwo jest średnio pijalne i chyba dodatek wiśni nie był dobrym pomysłem.

Podsumowując, plus dla Artezana za eksperymenty, ale samo wykonanie nie najwyższych lotów. Zauważyłem taką prawidłowość, że piłem chyba najwięcej słabych piw z tego browaru (na tle innych rzemieślników craftowych), ale z drugiej strony piłem też najwięcej genialnych i świetnych piw od Artezana na tle innych. Dlatego ciągle wybaczam słabsze próby i czekam na kolejne :)

Ocena końcowa: 6,5/10


BrauKunstKeller, Moll



Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4,5 zł / 0,125 l [Chmielarnia Marszałkowska]

Uwagi: Piwo, które browar BrauKunstKeller (jeden z nowofalowych browarów craftowych) określa mianem Berliner Rauchbier, czyli kwaśną wędzonką. Brzmi nieźle. Otrzymany trunek jest koloru miedziano-rdzawego, jest dosyć mętny z średnio trwałą i średnio obfitą pianą. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, ale jak najbardziej tutaj pasuje.

W zapachu mamy głównie nutę wędzoną, w takim klasycznym niemieckim (ogniskowo-kiełbasianym) stylu. Trochę może w stylu naszego rodzimego Grodziskiego, ale z większą intensywnością. Nie mogłem się jednak tutaj żadnych nut kwaśnych doszukać. Ale nawet bez tego piwo pachniało świetnie.

W smaku mamy średnią pełnię z niewielką, ale wyczuwalną goryczką. Znów dominują tutaj nuty wędzone, głównie palonego drewna, trochę oscypka, a nawet lekko popiołowe. Znów nie znalazłem tutaj żadnych kwaśnych cech, ale z drugiej strony piwo i tak jest bardzo przyjemne i świetnie pijalne.

Podsumowując, piwo pachnie i smakuje jak klasyczny niemiecki Rauchbier. Szkoda, że brakuje tej obiecywanej kwaśności, bo z tym podejrzewam, że mogłoby być jeszcze lepiej.

Ocena końcowa: 8/10


Edge Brewing, Padrino Porter



Alkohol: 6,9%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Hiszpania

Kolor: [9/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4,5 zł / 0,125 l [Chmielarnia Marszałkowska]

Uwagi: Porter z hiszpańskiego craftowca Edge Brewing. Piwo występuje jeszcze w wersji Chocolate & Vanilla (z dodatkiem oczywiście czekolady i wanilii), ale mi udało się spróbować wersji podstawowej. Otrzymane piwo jest koloru ciemnobrunatnego, z beżową, drobną, ładnie się prezentującą i trwałą pianą. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niemal zerowym poziomie (bliżej temu do RISa aniżeli typowych Robust Porterów).

W zapachu mamy sporo aromatu czekolady mlecznej, orzechów, wanilii i śmietanki, które łączą się w genialny sposób. Piwo pachnie bardzo intensywnie i bardzo przyjemnie. Swoją drogą skoro tak pachnie wersja podstawowa (chyba, że Chmielarnia dostała jednak beczkę Chocolate & Vanilla? ;)), to nie chcę wiedzieć ile czekolady i wanilii musi być w wersji zboostowanej :)

W smaku mamy średnią pełnię z całkiem sporą jak na styl goryczką, która świetnie kontruje bardzo delikatną słodycz. Znów mamy tutaj ogrom mlecznej czekolady, wanilii i orzechów. Piwo jest nad wyraz pijalne, aksamitne i z każdym kolejnym łykiem ma się ochotę na następne dwa.

Zdecydowanie polecam spróbować jeśli ktoś będzie miał możliwość.

Ocena końcowa: 9-/10

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Bernard, Bohemian Ale

0 komentarze

Alkohol: 8,2%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 4,99 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Piwo, które sądząc po kolorze (złotym, opalizującym), sporej wytrawności i ilości alkoholu miało być czymś w rodzaju czeskiej odpowiedzi na belgijskiego tripla. Piana jest średnio obfita, z drobnymi i średniej wielkości pęcherzykami, średnio trwała i lekko oblepiająca. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej (więc tutaj mało triplowo jest).

W zapachu mamy nuty winne i owocowe, do tego jest trochę alkoholowości, trochę nut chmielowych i nieduże utlenienie. Całość jest mało intensywna i dosyć płaska w odbiorze. Przy okazji mało tutaj nut belgijskich, ale ponieważ nie zadeklarowano tutaj żadnego "belgian" w nazwie nie będę się czepiał o to.

W smaku mamy sporą wytrawność z niewielką goryczką. Jest trochę podbudowy słodowej, głównie pod postacią nuty biszkoptowej. Pojawiają się estry, nuty winne i trochę belgijskich fenoli. Alkohol jest całkiem nieźle ukryty i o dziwo (bo nie spodziewałem się tego) piwo pije się całkiem przyjemnie.

Podsumowując, nie do końca wiem co to miało być, ale wyszło nie najgorzej. Piwo smakuje jak  niezbyt wymagające belgijskie ejle z drugiej lub trzeciej ligi. Ale i tak lepiej niż niektóre rodzime próby uwarzenia piwa na tą modłę przez browary regionalne.

Ocena końcowa: 7-/10

niedziela, 2 sierpnia 2015

Greene King, East Coast IPA

0 komentarze

Alkohol: 4%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 3,99 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Do piw z Greene King, które pojawiają się w ofertach Lidlowych nie mam większego przekonania, ale tak jak i ostatnio zakup został dokonany przy okazji. Gdy widzę napis East Coast IPA to od razu przed oczyma mam pełniejsze, ciemniejsze piwa w stylu 60 Minute IPA z Dogfish Head, tutaj już przezroczysta butelka pokazywała, że nie do końca tak będzie. Piwo jest złote jak lager, albo jak West Coast IPA, w dodatku w pełni klarowne. Piana jest średnio obfita, ale szybko opada i w ogóle nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej, w tym aspekcie jest poprawnie.

W zapachu mamy rzeczywiście wyczuwalne nuty chmielowe, ale jest to głównie nieprzyjemna nuta skunksa, która musiała być wynikiem naświetlenia piwa (przezroczysta butelka zrobiła swoje), dopiero gdzieś w oddali można się doszukać lekko kwiatowych i żywicznych aromatów. Do tego dochodzi lekki diacetyl i miodowo-kartonowe utlenienie. Piwo pachnie słabo, od IPA wymagam wiele, a tutaj nie jest nawet na poziomie dobrych klasycznych, brytyjskich bitterów.

W smaku wytrawny charakter z delikatną słonością i korzenno-taninową goryczką, która nie jest zbyt mocna, ale jest mało przyjemna. Mamy lekką podbudowę słodową, pojawia się sporo diacetylu i nut biszkoptowych. Do tego dochodzi po raz kolejny miodowo-herbaciane utlenienie i sporo skunksa. Gdzieś tam w oddali pałęta się niewielka ilość aromatu kwiatowego. Piwo jest dosyć puste w odbiorze i nie wiem kto wpadł na to, żeby 4% wypranego ze smaku ejla nazwać IPA.

Podsumowując, słabe piwo, które można sobie jak najbardziej darować, a którego chyba największym plusem jest to, że nie jest totalnym kwachem, nie ma DMS i innych nieprzyjemnych wad. Ale małe to pocieszenie.

Ocena końcowa: 5,5/10

sobota, 1 sierpnia 2015

Warka, Radler Czarna Porzeczka z Limonką

0 komentarze

Alkohol: 2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [4/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [3/10]
Smak: [3/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: promocyjne puszki rozdawane w kinie

Uwagi: Radler, który trafił do mnie totalnie przypadkowo. Ale skoro już go dostałem to czemu nie przetestować? Po przelaniu do pokala otrzymujemy mało piwny, wiśniowy w kolorze, klarowny trunek. Piana jest lekko różowa, obfita, szybko opada, ale na plus, że mocno oblepia ścianki (to pewnie zasługa ilości cukru/syropów dodanych do tego radlera). Wysycenie dwutlenkiem węgla na wysokim poziomie, jednak jeszcze akceptowalnym.

W zapachu mamy tylko i wyłącznie aromat czarnej porzeczki (za którą swoją drogą nie przepadam zbytnio). Nie ma tutaj nic piwnego, nie ma nawet limonki. Całość pachnie jak tani napój z czarnej porzeczki.

W smaku mamy ogromną, ulepkowatą, mega słodycz. Tutaj znów całość zawłaszcza czarna porzeczka, gdzieś tam w oddali pałęta się delikatna podbudowa słodowa. Pojawia się również lekko metaliczny posmak i niewielka kwaskowatość (to chyba jedyny element, który może spowodować, że człowiek pomyśli, że coś tam z limonką miało być).

Podsumowując, bardzo słaby, głównie przez przesadną słodycz radler. Dla mnie problemem jest jeszcze sam smak czarnej porzeczki. Zdecydowanie lepiej kupić sobie jakiegokolwiek bezsmakowego lagera i dolać do niego własnoręcznie zrobionej lemoniady, efekt będzie zdecydowanie lepszy :)

Ocena końcowa: 3/10