Lista ocenionych piw

piątek, 31 października 2014

Palo Alto, Cool Beanz Coffee Porter

0 komentarze

Alkohol: 6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 34 zł / 0,65 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Górno fermentacyjny porter z dodatkiem brzmi dobrze i byłem dosyć mocno nakręcony na te piwo (było jednym z "must have" na festiwalu w Żywcu do zakupienia). Z drugiej strony piłem już z tego browaru kokosowego portera i mocno mnie zawiódł.

Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemno brunatny, niemalże czarny trunek. Piana koloru beżowego jest spora, nawet za spora (może to świadczyć o lekkiej infekcji?), co więcej opada bardzo powoli i mocno oblepia ścianki. Nie jestem fanem takich pian bo uniemożliwiają przez dłuższy czas skupić się na aromatach w piwie (potężna czapa piany "ukrywa" wszystko co piwo sobą reprezentuje). Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim (delikatnie poniżej średniej może) poziomie intensywności i jest jak najbardziej ok.

W zapachu zdecydowanie dominują nuty kawowe, palone i nawet popiołowe. W mniejszym stopniu pojawia się gorzka czekolada i niby całość jest taka jak być powinna, to jednak lekko ocenę obniża nuta rozpuszczalnikowa, która pojawia się po ogrzaniu piwa. Piwo pachnie dobrze, ale gdyby nie ten octan etylu, mogłoby być jeszcze lepiej.

W smaku mamy dość wytrawne piwo, które wytrawność potęgują jeszcze paloność i posmak popiołu. Tutaj również dominuje kawa i w znacznie mniejszym stopniu gorzka czekolada. Piwo jest delikatnie kwaskowate (może to być od ciemnych słodów, ale z uwagi na wielkość piany mogła to być też lekka infekcja). Tutaj znów problemem jest aromat rozpuszczalnikowy, który jest jeszcze bardziej intensywny niż w zapachu i na dodatek łączy się z wonią alkoholu, co w piwie o takiej mocy nie powinno mieć miejsca.

Podsumowując, z jednej stronie nie jest to zły porter, jest nawet całkiem niezły, intensywnie kawowy (rzeczywiście ten dodatek kawy tutaj czuć), z drugiej ten rozpuszczalnik i alkohol nie pozwalają się piwem cieszyć w pełnej okazałości. Dla mnie jest to zawód, bo liczyłem na więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że piwo smaczniejsze niż kokosowy brat, którego piłem jakiś czas temu.

Ocena końcowa: 7,5/10

czwartek, 30 października 2014

Gzub, Piknik z Dzikiem

0 komentarze

Alkohol: 6,1%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 9,99 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu saison uwarzone przez browar kontraktowy (przynajmniej na razie - finalnie mają otworzyć swoją placówkę w Annopolu, gdzie byłem rok temu na festiwalu - za obie inicjatywy odpowiedzialne są te same osoby) w Belgii, a dokładnie w browarze Da Bastogne.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, lekko opalizujący trunek. Piana jest spora, ale jest brzydka, ziarnista i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty winne, estrowe (brzoskwiniowe i mandarynkowe) i niewielką ilość fenoli (głównie nuty korzenne). Pojawia się też niezbyt przyjemna woń alkoholowa, która nie powinna mieć miejsca przy woltażu na poziomie 6%. Piwo nie jest zbyt intensywne w aromacie i nie jest zbytnio wybitne, pachnie bardzo przeciętnie jak na styl.

W smaku mamy dosyć sporą słodycz, która jednak nie przekłada się na pełnię. Piwo jest dosyć puste, na dodatek dosyć mocno alkoholowe. W aromacie jest bardzo klasycznie dla belgijskich stylów piwnych (brzoskwinie i fenole). Całość smakuje jak słabej jakości tripel, aczkolwiek o ile w takowym piwie gdy ma te 9% można wybaczyć woń alkoholu, tak w przypadku Piknika z Dzikiem nie powinno mieć to miejsca.

Podsumowując, uwarzenie dobrego piwa w stylu belgijskim nie jest wcale takie łatwe i zrobienie tego nawet na terenie Belgii nie gwarantuje sukcesu. Tak było w tym przypadku.

Ocena końcowa: 6-/10

środa, 29 października 2014

Vysoky Chlumec, Demon

0 komentarze

Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [3/10]

Cena: 2,49 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Czeskie polotmave nigdy nie było moim ulubionym stylem piwnym, dlatego do tego piwa podchodziłem ze sporą rezerwą. Po przelaniu do pokala otrzymujemy piękny bursztynowo-miedziany trunek (to jest chyba największy plus tych piw - ich barwa). Piana jest średnio obfita, opada powoli, lekko oblepia i utrzymuje się dosyć długo. W tym aspekcie też nie ma się do czego przyczepić. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy sporo aromatu miodowego (utlenienie), a do tego dochodzą nuty słodowe i melanoidynowe (przypieczona skórka od chleba). Największym tutaj problemem jest fakt, że nic się po prostu nie dzieje. Jest nudno jak flaki z olejem.

W smaku znów mamy spore utlenienie (miodowo-kartonowe) i trochę aromatu przypieczonej skórki od chleba. Piwo jest dosyć pełne, słodkie i z uwagi na niską goryczkę trochę mdłe. Pije się je przez to niezbyt przyjemnie.

Podsumowując, piwo słabe i nawet gdyby było świeże (bez utlenienia) to wiele by na tym nie zyskało.

Ocena końcowa: 4,5/10

wtorek, 28 października 2014

Spirifer, Tourmalet

0 komentarze

Alkohol: 6%
Ekstrakt: 15%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 8,20 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu American IPA z browaru kontraktowego o trudnej nazwie i jeszcze trudniejszej nazwie samego piwa, na dodatek uwarzone w czeskim browarze Vyskov. Jednak tak jak już kilkukrotnie wspominałem, miejsce uwarzenie ma dla mnie drugorzędne znaczenie - ważniejsze jest pochodzenie samego browaru. Tutaj zamysł i receptura zostały stworzone przez Polaków, dlatego piwo jest polskie.

Wracając do samej recenzji, po przelaniu do pokala otrzymujemy bursztynowy, mętny trunek, który przypomina raczej angielskie, aniżeli amerykańskie interpretacje stylu IPA. Piana koloru kremowo-żółtawego jest średnio obfita, ale ładnie oblepia ścianki i powoli opada, jest przy tym zbita, gęsta i drobno pęcherzykowa. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu z jednej strony mamy aromaty słodowo-biszkoptowe z odrobiną utlenienia (miodowe, herbaciane), z drugiej nuty chmielowe, głównie tytoniowe, żywiczne i korzenne. Największym problemem jest jednak niezbyt wysoka jak na AIPA intensywność tych aromatów. Piwo pomimo utlenienia nie pachnie źle, ale brakuje tutaj ewidentnie "mocy".

W smaku mamy niezbyt dużą goryczkę, nuty korzenne, tytoniowe i żywiczne. Pojawia się również herbaciane utlenienie przechodzące w mokry karton. Znów nie jest zbyt intensywnie i brakuje większej goryczki. Na plus może fakt, że piwo mimo iż uwarzone w Czechach to nie ma diacetylu.

Podsumowując, piwo nie jest złe, ale do najlepszych IPA (nawet polskich) mu daleko. Zdecydowanie trzeba sypnąć więcej chmielu, tak na aromat, jak i na goryczkę.

Ocena końcowa: 7/10

poniedziałek, 27 października 2014

Naparbier, ZZ+ Amber Ale

0 komentarze

Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Hiszpania

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 18 zł / 0,33 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Amber Ale z jednego z bardziej znanych i popularnych hiszpańskich browarów nowofalowych Naparbier. Na plus na pewno trzeba zaliczyć etykietę. Po przelaniu do pokala otrzymujemy rdzawo-miedziany, mocno mętny trunek. Piana koloru beżowego jest mała i szybko opada do niewielkiej obręczy, a jedynym jej plusem jest fakt, że odrobina jej oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla niemalże jak w wyspiarskich bitterach, mogłoby być jednak trochę wyższe (w końcu wg zapewnień browaru ma być to American Amber Ale).

W zapachu mamy nuty żywiczne, tytoniowe i ziemiste, którym zdecydowanie bardziej do angielskiego Amber Ale, aniżeli wersji amerykańskiej. Pojawiają się również słodowe nuty orzechów i lekko karmelu, a także nieduże utlenienie (mokry karton). Piwo pachnie poprawnie, ale to trochę mało.

W smaku piwo jest dosyć pełne, oklejające, słodkie z niezbyt dużą goryczką, która nie potrafi skontrować tej słodyczy. Goryczka pomimo tego, że nie jest za duża, to jest zalegająca i ściągająca. Mamy tutaj nuty chmielowe, tytoniowe, ziemiste, korzenne, żywiczne i słodowe, orzechowe, torfowe. Całość jest średnio intensywna, na dodatek w trakcie ogrzewania coraz bardziej wychodzi mokry karton, który psuje jeszcze bardziej odbiór całości, a także pojawia się woń alkoholowa.

Podsumowując, jest to przeciętne piwo. Nie jest jakoś tragicznie złe, czy też z takimi wadami, że nadaje się do wylania, ale jednak liczyłem na więcej.

Ocena końcowa: 6/10

niedziela, 26 października 2014

Top 25 piw na blogu - miejsca 5-1

0 komentarze
Dzisiaj piąta, ostatnia część rankingu Top 25 piw zrecenzowanych na blogu, najlepsze 5 piw, które piłem. Jak można się było spodziewać po moich preferencjach rządzi i dominuje IPA, których w najlepszej piątce jest aż 4. Lecimy...

5. Flying Dog, Gonzo Imperial Porter


4. Anderson Valley, Imperial IPA


3. BrewDog, Mikkeller I Hardcore You


2. Evil Twin, Falco


1. Mikkeller, Hop Series Simcoe


sobota, 25 października 2014

Top 25 piw na blogu - miejsca 10-6

0 komentarze
Dzisiaj czwarta, przedostatnia część rankingu Top 25 piw ocenionych przeze mnie na blogu. Tym razem trafia się ostatni polski przedstawiciel i wg mnie najlepsze rodzime piwo. Lecimy...

10. Sly Fox, 113 India Pale Ale


9. Rogue, Chocolate Stout


8. Pracownia Piwa, 6 Joseph's Street


7. Viven, Imperial IPA


6. Moor, Nor'Hop



Ciąg dalszy nastąpi...

Pinta & Pracownia Piwa, Happy Crack

0 komentarze

Alkohol: 8%
Ekstrakt: 19,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 8,60 zł / 0,5 l [Piwny Stan]

Uwagi: Piwo będące owocem współpracy Pinty i Pracowni Piwa, które w założeniu miało być czarnym sahti, dlatego na nazwę wybrano Happy Crack, z czego pierwszy człon jest elementem nazwy normalnego sahti od Pinty (na rynki zagraniczne nazywa się Happy End). Crack to bardzo smaczny american stout z Pracowni Piwa. Miałem spore nadzieje, że dominować będą aromaty Crackowe, bo o Końcu Świata z Pinty nie miałem najlepszego zdania (mimo, że wielu zachwycało się tym piwem).

Warto również wspomnieć o etykiecie, która jest całkowicie czarna i jedyne informacje znajdują się na kontrze. Nie trafia to do mnie w żaden sposób - ani pomysł, ani wykonanie. Jeśli miało być całkiem na czarno to dodał bym tam loga browarów, nazwę piwa, itd. za pomocą różnych faktur (nadruk śliskiego lub chropowatego lakieru, itd.).

Wracając do recenzji, po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemno brunatny trunek. Piana w kolorze beżowym jest mała i szybko opada do niewielkiej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla nie jest za wysokie, ale nie przeszkadza.

W zapachu mamy głównie nuty typowe dla stoutów, czekoladowe (gorzka czekolada), palone i karmelowe. Pojawia się również iglasto-sosnowy aromat chmielowy, a także trochę nut fenolowych (goździki, przyprawowe). Piwo pachnie całkiem nieźle, bardziej jak American Stout z małym dodatkiem nut belgijskich, co akurat pasuje mi.

W smaku jest jednak zdecydowanie gorzej. Piwo jest dosyć słodkie, pełne z niską goryczką, przez co sprawia wrażenie mdłego (nawet kwaskowatość nie ratuje tego). Po ogrzaniu pojawia się alkohol (i rozgrzewanie w przełyku), a także aromat rozpuszczalnika. Smakowo jest to duży miszmasz, jest przyjemna czekolada i chmielowa sosnowość, ale pojawia się również niezbyt przyjemny aromat jałowca (który z łyku na łyk coraz bardziej zaczyna dominować nad resztą), a także fenole (głównie goździki).

Podsumowując, piwo jest średnio pijalne, zdecydowanie nietypowe, ale nie do końca w moim guście. Gdyby usunąć z niego te elementy, które są typowe dla sahti (jałowiec, fenole, słodycz, małą goryczkę) to byłby to dobry stout w stylu amerykańskim.

Ocena końcowa: 6,5/10

piątek, 24 października 2014

Top 25 piw na blogu - miejsca 15-11

0 komentarze
Dzisiaj trzecia część rankingu Top 25 piw ocenionych przeze mnie na blogu. Tym razem dwa piwa z Polski, co również oznacza, że w Top 10 znajdzie się jeden rodzimy trunek. Lecimy...

15. AleBrowar, Rowing Jack


14. Anderson Valley, Hop Ottin IPA


13. Pracownia Piwa, Mr. Hard's Rocks


12. Alaskan, Smoked Porter


11. Williams Brothers, Profanity Stout



Ciąg dalszy nastąpi...

czwartek, 23 października 2014

Wąsosz, Terrence

0 komentarze

Alkohol: 6%
Ekstrakt: 15%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 7,50 zł / 0,5 l [Cech Piwny]

Uwagi: American IPA z Browaru Wąsosz, znanego wcześniej jako Browar Południe, a jeszcze wcześniej jako Browar GAB. Browar, który wskrzesili ludzie odpowiedzialni za inicjatywę kontraktową Olimp (i pomocy wspólników) - poza piwami pod marką Wąsosz są tam warzone również piwa z Olimpu.

Wracając do recenzji, po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, opalizujący trunek. Piana nie jest za duża, ale powoli opada, długo się utrzymuje, oblepia ścianki i prezentuje się całkiem nieźle. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej, mogłoby być odrobinę wyższe.

W zapachu mamy intensywny i przyjemny aromat amerykańskiego chmielu. Są tutaj nuty żywiczne, sosnowe, owoców tropikalnych i korzenne. Całość jest dobrze zbalansowana i ciężko się o coś przyczepić. Piwo pachnie jak najlepsze przedstawiciele tego stylu w Polsce.

W smaku mamy średniej wielkości goryczkę, która całkiem nieźle współgra z średnią pełnią piwa (nawet lekko w kierunku wytrawnym). Całość jest dosyć aksamitna i zdecydowanie pijalna. Mamy tutaj nuty chmielowe, żywiczne, sosnowe, korzenne i tytoniowe. Jedynym minusem jest chyba wychodząca (ale nie za duża) woń alkoholu po ogrzaniu się piwa.

Podsumowując, piwo jest bardzo, bardzo dobre, świetnie pijalne i do wybitności (poza tym minusikiem w postaci lekkiej alkoholowości) brakuje chyba wyłącznie efektu "wow". To jest ten poziom IPA, jaki wymagam, żeby nie narzekać na nie i móc z pełną świadomością polecić je każdemu. Powyżej tego poziomu zaczynają się piwa wybitne/genialne. Można trochę popracować nad recepturą i są szanse, że Terrence wskoczy na tą półkę. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

Top 25 piw na blogu - miejsca 20-16

0 komentarze
Dzisiaj druga część rankingu Top 25 piw ocenionych przeze mnie na blogu. Tym razem trafia się jeden rodzynek z Polski. Lecimy...

20. Rochefort, Trappistes 10


19. Haust, Red AIPA


18. Thornbridge, Wild Raven


17. Left Hand, Fade To Black


16. Anderson Valley, Heelch O' Hops



Ciąg dalszy nastąpi...

środa, 22 października 2014

Top 25 piw na blogu - miejsca 25-21

0 komentarze
Na blogu przez 3,5 roku pojawiło się niemal 800 recenzji piw z 35 krajów. Postanowiłem zatem ułożyć swoje Top 25 ze wszystkich tych piw (nie brałem pod uwagę piw, które degustowałem, ale recenzji na blogu nie było - mogłoby to trochę zmienić ranking, ale raczej nieznacznie). Nie dumałem zbytnio nad kolejnością miejsc (w końcu nie jest to olimpiada), tylko ustawiałem pozycje tak jak na ten moment wydaje mi się, że powinny być ustawione. Jednak z pełną premedytacją mogę każde z tych piw polecić.

Nie brałem pod uwagę wyłącznie oceny jaką wtedy temu piwu wystawiłem, ale również to jakie aktualnie mam wspomnienia o danym trunku. Pamiętajcie również, że niektóre piwa piłem dosyć dawno i ich jakość mogła się mocno zmienić w międzyczasie (tutaj głównie mam na myśli kilka polskich piw, którym się udało załapać na listę).

Zaczynamy... Po kliknięciu w nazwę piwa możecie przeczytać co napisałem o nim w recenzji.

25. Pipeworks, Coffee Break Abduction


24. Hoppin Frog, Mean Manalishi Double I.P.A.


23. Nogne O, Two Captains Double IPA


22. Birra del Borgo, Re Ale Extra


21. Emelisse, Smoked Rye IPA



Ciąg dalszy nastąpi...

Rudi Nelson

0 komentarze

Alkohol: 4,9%
Ekstrakt: 12,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,60 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Amber Ale z użyciem nowozelandzkich odmian chmielu z kolejnej kontraktowej inicjatywy o dość długiej nazwie Browar Centralny Piwa Rzemieślnicze. Piwo uwarzone w browarze Zodiak, który stał się chyba "domem" dla największej liczby kontraktowców.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziany, opalizujący trunek, który wygląda całkiem ładnie. Piana koloru beżowego jest niezbyt obfita, szybko opada do niewielkiej obręczy i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności, przypominającym brytyjskie bittery czy ESB.

W zapachu mamy nuty chmielowe, żywiczne i tytoniowe, a także w mniejszym stopniu iglaste/sosnowe. Do tego dochodzi aromat herbaciany (ale nie jest to utlenienie, raczej od chmielu). Pojawia się także nieduży diacetyl, który daje aromat toffi i karmelu. Całość jest średnio intensywna.

W smaku mamy średnią pełnię, która z uwagi na niezbyt wysoką goryczkę i diacetyl dający nuty toffi jest trochę mdląca. Do tego dochodzą nuty karmelowe i chmielowe (żywica, tytoń, sucha granulowana herbata).

Podsumowując, nie jest to zbyt udane piwo, ale nie jest też jakoś mocno wadliwe (poza niedużym diacetylem nie ma się o co przyczepić). Smakuje trochę jak słabsze warki Ataku Chmielu i nie jest to raczej powód do dumy. Popracowałbym jeszcze trochę nad recepturą (poszedł bardziej w kierunku piwa wytrawnego, dorzucił chmielu na goryczkę i pozbył się diacetylu).

Ocena końcowa: 7-/10

wtorek, 21 października 2014

Cerna Hora, Pater

0 komentarze

Alkohol: 4,4%
Ekstrakt: 11%

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 2,49 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy jasnozłoty (jaśniejszy niż na fotografii), w pełni klarowny trunek. Piana jest dosyć spora, opada w średnim tempie i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, mogłoby być wyższe, ale nie jest źle.

W zapachu poza słodowością pojawiają się aldehyd octowy (zielone jabłko) i nuty estrowe (kwiatowe, owocowe - jabłkowe, trochę jak szampon do włosów). W lagerze nie powinno mieć to miejsca. Plus chyba tylko taki, że te nuty owocowe nie są jakoś zbytnio nieprzyjemne. Brakuje jednak jakiegokolwiek aromatu chmielowego.

W smaku jest lekko słodowo, z niską goryczką i średnią pełnią. Znów pojawiają się zielone jabłko, estry (szampon do włosów, a nawet nuta lekko winna). Piwo jest po prostu słabe, plus może wyłącznie za to, że nie ma ogromnego diacetylu, co jest częste w czeskich piwach tego typu.

Podsumowując, ktoś chyba nie do końca kontrolował temperaturę fermentacji bo wyszedł z tego niemal górnofermentacyjny bezstylowiec (piwowarzy domowi z stażem sprzed ery amerykańskiego chmielu, próbujący warzyć lagery w domowych warunkach wiedzą o czym piszę). Piwo można sobie odpuścić.

Ocena końcowa: 4,5/10

Pinta, Grodziskie 4.0

0 komentarze

Alkohol: 2,6%
Ekstrakt: 7,8%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 6,40 zł / 0,5 l [Piwny Stan]

Uwagi: Kolejna wersja Grodziskiego od Pinty, tym razem oznaczona numerkiem 4.0. Po przelaniu do pokala otrzymujemy słomkowy, mętny trunek (czy kiedyś doczekam się klarowanego Grodziskiego, jak to było w oryginale?). Piana jest spora, opada w przeciętnym tempie, jest ładna, gęsta, kremowa, a przy tym potężnie oblepia ścianki. Wysycenie na średnim poziomie intensywności (no może w kierunku wysokiego) i jak najbardziej pasuje - mogłoby być nawet odrobinę wyższe.

W zapachu mamy trochę nut wędzonych (coś jak woda w której leżało wcześniej wędzone mięso) i trochę słodowości. Całość jest niezbyt intensywna i ciężko cokolwiek dobrego o tym aromacie powiedzieć. Ciężko też powiedzieć coś złego, jest po prostu poprawnie.

W smaku piwo jest zdecydowanie wodniste, z mało intensywnym aromatem wędzonym i słodowym. Gdzieś tam w oddali pałęta się też nuta, która co ciekawe ma lekko waniliowy charakter. Całość jest poprawna, smaczna - piwo się pije przyjemnie, ale nic tutaj nie powala. Tak jak czepiam się wszelkiej maści jasnych lagerów za bezpłciowość, tak tą samą wadę będę uwypuklał w Grodziskich.

Podsumowując, jest to kolejne Grodziskie z Pinty, które jest poprawne i bardzo podobne do poprzednich wersji (2.0 i 3.0). Pijąc je w dłuższym odstępie czasu nie jestem nawet stwierdzić czym tak naprawdę się różnią (może gdybym degustował 3 na raz zauważyłbym różnicę). Trochę nie rozumiem idei tego wersjonowania. Jeśli mają to być kroki do znalezienia finalnej receptury to imho wszystkie piwa mogłyby być sprzedawane pod tą samą nazwą (tak robi niemal każdy browar rzemieślniczy w Polsce, z warki na warkę dopracowuje recepturę pod ciągle jedną nazwą).

Ocena końcowa: 7-/10

poniedziałek, 20 października 2014

't IJ, IJwit

0 komentarze

Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Holandia

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 10 zł / 0,33 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Holenderski witbier z jednego z bardziej znanych nowofalowych browarów w Holandii, browaru o trudnej nazwie 't IJ (myślę, że jest to browar numer 3 po De Molen i Emelisse jeśli chodzi o kreatywność).

Po przelaniu do pokala otrzymujemy słomkowy, mętny trunek (na fotce jest ciemniejszy niż w rzeczywistości). Piana jest średnio obfita, ale szybko opada do niewielkiego kożucha. Wysycenie dwutlenkiem węgla na dość wysokim poziomie, pasuje tutaj bardzo dobrze.

Po pierwszym powąchaniu piwa pojawia się lekkie zdziwienie - to piwo pachnie jak hefeweizen, nie jak witbier. Mamy tutaj sporo goździków i ewidentnie wyczuwalne banany. Nie ma za to żadnego śladu kolendry i cytrusów. Piwo nie pachnie może najgorzej, ale w żadnym wypadku nie pachnie tak jak klasyczny witbier powinien.

W smaku jest jeszcze dziwniej. Z jednej strony mamy typowe dla weizenów nuty goździków i bananów, z drugiej brzoskwinie i fenole przywodzące na myśl raczej Belgian Blond Ale. Piwo jest dosyć pełne (jak na ten styl), słodkawe i kwaskowate. Na minus zdecydowanie pojawiający się alkohol, który może nie jest za duży, ale w takich piwach jego obecność jest zawsze błędem.

Podsumowując, w żadnym wypadku nie jest to typowy witbier. Śmiem twierdzić, że nawet nie smakuje i nie pachnie to jak interpretacja witbiera. Gdybym miał tego piwo gdzieś usadowić, to gdzieś pomiędzy belgijskim blondem, a niemieckim weizenem. Nawet wtedy piwo nie robi szału.

Ocena końcowa: 5,5/10

Birbant, Pale Ale Mosaic

0 komentarze

Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 7,20 zł / 0,5 l [Piwny Stan]

Uwagi: American Pale Ale chmielony wyłącznie amerykańskim chmielem Mosaic. Muszę przyznać, że chmiel ten nie wszedł na listę moich ulubionych chmieli (nadal są to Simcoe, długo nic, a później Amarillo, Citra i leciwy Cascade), ale piłem już tak różniące się od siebie single hopy z tym samym chmielem, że zawsze daję szansę takiemu piwu.

Po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty, mętny, z pływającą, ale równomierną zawiesiną. Piana jest niezbyt obfita, opada przeciętnie, nie oblepia, ale przynajmniej utrzymuje się na powierzchni. Wysycenie dwutlenkiem węgla na dosyć wysokim poziomie, jak dla mnie jest ok, ale dla niektórych mogłoby być zapewne delikatnie niższe.

W zapachu mamy rzeczywiście nuty chmielowe, głównie korzenne i ziołowe, a także takie, które po angielsku określiłbym jako "spicy". Do tego dochodzi niezbyt przyjemna nuta cebulowa, która na szczęście nie jest zbyt intensywna. Może ona pochodzić od słodu (DMS), ale równie dobrze mógł to być aromat od chmielu.

Smakowo jest trochę lepiej, piwo jest średnio pełne, z średniej wielkości goryczką (w kierunku niskiej). Pełnię podbija nuta przypalonej skórki od chleba (melonoidyny), do tego dochodzą przyjemniejsze niż w zapachy nuty owoców tropikalnych i żywicy. Pojawia się znów aromat korzenny i "spicy", a także po raz kolejny cebulowość (ciężko stwierdzić czy to DMS czy chmiel, ale nie zmienia to faktu, że nie jest to zbyt przyjemny aromat i raczej nie podnosi walorów piwa).

Podsumowując, piwo jest poprawne, jednak ten aromat cebuli nie do końca do mnie trafia. Jest sporo smaczniejszych APA na polskim rynku i jakoś nie ciągnie mnie do kolejnej próby z tym piwem (nawet na sesyjnych posiadówkach w warszawskich knajpach).

Ocena końcowa: 7/10

niedziela, 19 października 2014

Green Flash, Hop Odyssey Black IPA

0 komentarze

Alkohol: 7,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 34 zł / 0,65 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Black IPA z amerykańskiego browaru Green Flash Brewing. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnobrunatny, klarowny trunek, który jedynie pod światłem nabiera rubinowych przebłysków. Piana koloru beżowego jest dosyć obfita, opada w przeciętnym tempie. Jest puszysta i ładnie się prezentuje. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności, ale całkiem nieźle tutaj pasuje.

W zapachu dominują nuty chmielowe, głównie sosnowe i świerkowe. Dopiero gdzieś oddali kołacze żywica i grejpfrut, a także czekolada i karmel. Pojawia się również niezbyt przyjemny, ale również niezbyt intensywny aromat sosu sojowego. Całość pachnie dobrze, ale nie wybitnie.

W smaku piwo jest średnio pełne, z średniej wielkości goryczką, która jednak ma lekko alkoholowy charakter. Tutaj znów przeważa aromat sosnowy i świerkowy. Pojawiają się również inne nuty chmielowe (żywiczne, korzenne), do tego karmel i czekolada (od ciemnych słodów). Piwo jest średnio pijalne i znów przeszkadza trochę sos sojowy w aromacie.

Podsumowując, nie jest to złe Black IPA, ale również nie robi jakiegoś większego szału. Już nawet w Polsce można dostać smaczniejsze piwa w tym stylu.

Ocena końcowa: 8-/10

Raduga, Metropolis

0 komentarze

Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: 14,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 7,50 zł / 0,5 l [Cech Piwny]

Uwagi: Kolejne IPA na polskim rynku, co wcale mi nie przeszkadza (w końcu w USA jest pewnie grubo ponad 1000 piw w tym stylu i też nikt nad tym nie ubolewa).

Po przelaniu do pokala otrzymujemy pomarańczowo miedziany, mocno mętny trunek. Piana koloru beżowego jest średnio obfita, powoli opada, utrzymuje się na powierzchni i ładnie oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności - mogłoby być trochę wyższe, nadało by lepszej sesyjności.

W zapachu od razu wiadomo, że jest to IPA w amerykańskim wydaniu. Mamy nuty chmielowe, żywiczne, owocowe i tytoniowe. Pojawia się również diacetyl, który wraz z chmielowymi aromatami tworzy nuty landrynkowe i toffi. Gdyby nie ten diacetyl byłoby trochę lepiej, ale nawet bez niego byłoby to co najwyżej dobre piwo - na pewno nie wybitne.

W smaku mamy średnią pełnię, która wynika również z pojawiającego się lekkiego diacetylu (normalnie piwo byłoby zapewne bardziej wytrawne). Goryczka jest średnio intensywna, jednak lekko ściąga, ma charakter łodygowy i nie należy do najlepiej ułożonych. Mamy tutaj nuty żywiczne, tytoniowe, ziemiste i korzenne. Piwu trochę bliżej do Amber Ale niż IPA z uwagi na brak lekkich cytrusowych czy owocowych nut.

Podsumowując, trzeba popracować na redukcją diacetylu i dodaniem aromatów cytrusowych, owoców tropikalnych, sosny (trochę inne chmielenie?), bo na ten moment piwo nie powala. Jest coraz więcej IPA na rynku i od tego stylu wymagam coraz więcej. Metropolis w tym momencie nie jest piwem, które mógłbym polecić z czystym sumieniem.

Ocena końcowa: 7/10

sobota, 18 października 2014

Rychtar, Premium

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 2,49 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Typowy czeski pils z browaru Rychtar, który to ani nie należy do najmniejszych, ani do największych. Od coś na styl naszych browarów regionalnych, tyle, że jest częścią Grupy Lobkowicz, przez co jest dobrze dostępny w Czechach, jak i poza krajem (u nas też nie ma większych problemów z zakupem piwa z tego browaru).

Wracając do samej recenzji, po przelaniu do szklanki, otrzymujemy piękny, klarowny, głęboko złoty trunek (tak powinien wyglądać porządny pils!). Piana koloru beżowego (wpadającego w szary) jest spora, mocno oblepia ścianki i powoli opada - tutaj też niemal wszystko się zgadza, może tylko piana mogłaby być bardziej biała (a najlepiej śnieżnobiała). Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej i całkiem nieźle tutaj pasuje.

W zapachu mamy sporo miodu (utlenienie), nuty słodowe i coś co jest typowe dla czeskich lagerów, czyli diacetyl. Ten ostatni na szczęście nie jest jakoś zbytnio duży. Na minus brak aromatu chmielowego.

W smaku mamy znów miodowe utlenienie. Piwo jest dosyć słodowe, dosyć treściwe (5% z dwunastki to trochę mało, preferuję trochę bardziej wytrawne pilsy), a z uwagi na pojawiający się diacetyl sprawia wrażenie trochę zbyt słodkiego. Nawet pomimo tego, że goryczka może nie ogromna, ale jest zarysowana i wyczuwalna od początku do końca.

Podsumowując, piwo szału nie robi, ale świeże, bez utlenienia sprawiałoby zapewne lepsze wrażenie. Wolałbym, żeby to była jedenastka z większą ilością chmielu w aromacie (już nawet ten diacetyl i goryczka mogłaby pozostać tak jak jest).

Ocena końcowa: 5,5/10

piątek, 17 października 2014

Doctor Brew, American Witbier

0 komentarze

Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 11%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 5,78 zł / 0,5 l [Piwny Stan]

Uwagi: American Witbier z browaru kontraktowego Doctor Brew. Nie jest to ani Imperial Witbier (jak Viva La Wita z Pinty), nie jest to też Witbier IPA, czy też White IPA (jak Dwa Smoki z Pracowni Piwa). Jest to po prostu witbier, do którego dodano amerykańskiego chmielu, zasyp nie powinien się niczym różnić od tego z klasycznych witbierów.

Po przelaniu do pokala od razu widzimy, że coś jest nie tak. Piana jest bardzo obfita i może świadczyć o zakażeniu. Przy tym jest brzydka, dziurawa i szybko opada. Kolor piwa jest jasnozłoty, mętny i jest tutaj trochę ciemniej niż w typowych, słomkowych witbierów. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności, ale mogło to wynikać z tego, że sporo poszło w pianę (piwo musiało być przegazowane).

Po powąchaniu nie mam już żadnych wątpliwości. Dominują tutaj nuty winne, kwaskowate i rozpuszczalnikowe. Dopiero gdzieś w oddali kołacze kolendra. Brakuje jednak cytrusów i aromatów chmielowych. Piwo pachnie po prostu słabo.

W smaku jest trochę lepiej, rozpuszczalnik i kwaskowatość są, ale niezbyt duże. Mamy tutaj kolendrę, gumę balonową i sporo fenoli (przewody elektryczne, przyprawy). Goryczka jest średnio intensywna, ale z uwagi na sporą wodnistość i taninowe ściąganie zdaje się duża.

Podsumowując, piwo miało ewidentnie lekkie zakażenie, nie na tyle duże, żeby je wylewać (w smaku się nawet jako tako broniło), ale też nie na tyle małe, żeby pochwalić je za cokolwiek.

Ocena końcowa: 5,5/10

Castello, Premium Lager

0 komentarze

Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Włochy

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 2,49 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Kolejny eurolager, który jakiś czas temu pojawił się jednej z sieci dyskontowych. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty, klarowny trunek. Piana jest niezbyt obfita, opada w przeciętnym tempie do kożucha i żadnym momencie nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla o dziwo jest na odpowiednim poziomie (nie jest za wysokie, przeszkadzające, szczypiące).

W zapachu mamy głównie aromat słodu pilzneńskiego, trochę zbożowych nut i niewielki aromat zielonego jabłka (aldehyd octowy). Nie ma co liczyć na jakikolwiek aromat chmielowy.

W smaku znów jest podobnie, słodowo, lekko zbożowo i z aldehydem octowym, który jest jeszcze wyraźniejszy niż w zapachu. Goryczka jest niemal zerowa, a chmielu w aromacie nie ma co się doszukiwać. Plusem jest chyba wyłącznie fakt, że zielone jabłko nie jest najgorszą wadą, jaka może przytrafić się piwu i poza nią jest tutaj dosyć czysty charakter (nie ma estrów, diacetylu, DMS, itd.).

Podsumowując, jest to wysoko odfermentowany jasny lager jakich wiele na niemal każdym rynku, gdzie sprzedawane jest piwo. Piwo w żadnym wypadku nie jest lepsze nawet od naszych rodzimych koncernowych lagerów.

Ocena końcowa: 4/10

Wild Beer, Madness IPA

0 komentarze

Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 14 zł / 0,33 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnozłoty, dosyć mętny trunek. Piana jest średnio obfita, ale dosyć szybko zaczyna się dziurawić i opadać do kożucha. Na plus lekkie oblepianie ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla nie za wysokie, mogłoby być jednak trochę wyższe.

W zapachu od razu wiemy, że mamy do czynienia z American IPA, jest tutaj sporo owoców tropikalnych w aromacie (ananasa, mango), do tego dochodzą cytrusy (grejpfruty, limonki), pojawia się również nuta sosnowa. Całość pachnie bardzo przyjemnie i chyba jedyny aspekt o który można się przyczepić to intensywność aromatów, która jest powiedzmy, że średnia i jednak nie dorównuje najlepiej pachnącym IPA.

W smaku mamy średniej wielkości goryczkę, która jednak całkiem nieźle współgra z wytrawnym charakterem piwa. Znów pojawia się sporo aromatów chmielowych, jednak tym razem dominują raczej nuty sosnowe, korzenne i ziołowe, a cytrusy i owoce tropikalne grają drugie skrzypce (trochę szkoda, mogłyby być te aromaty bardziej wyczuwalne). Piwo jest świetnie zbalansowane, przypomina mi trochę Rowing Jacka ze starych warek. Największym minusem piwa jest pojawiający się po ogrzaniu niezbyt przyjemny aromat alkoholowy. Bez tego piwo byłoby genialne, tak jest "tylko" bardzo dobre.

Podsumowując, jest bardzo smaczne IPA, ale ma kilka wad, które nie pozwalają na określenie go mianem wybitnego. Niemniej piwo na pewno warte spróbowania.

Ocena końcowa: 8/10

czwartek, 16 października 2014

Widawa, Młócka czyli Rosanke

0 komentarze

Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 11,6%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [2/10]
Smak: [2/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 8,60 zł / 0,5 l [Piwny Stan]

Uwagi: Recenzja, o której przez dłuższą chwilę zastanawiałem się czy w ogóle warto ją umieszczać na blogu, czy sobie darować. Od razu przechodząc do konkretów, piwo było ewidentnie wadliwe, mocno kwaśne z wielkim siarkowodorem (kanaliza) i po dosłownie 2 łykach poleciało w kanał. Nawet ładny wygląd zewnętrzny (piana, kolor) nie mógł tutaj czegokolwiek wskórać.

Postanowiłem jednak napisać o tym fakcie, ponieważ nie doszły do mnie żadne sygnały, że piwo jest wadliwe i należy je zwrócić/nie pić/etc. od browaru lub sklepu. Na dodatek piwo mieściło się nadal w terminie ważności, gdy próbowałem je zdegustować (patrząc szybko w notatki, był to 15 sierpnia - tak od razu informując, żeby nie było komentarzy na temat ewentualnego przeterminowania).

Nie wiem czy zawinił browar, hurtownik, czy sklep - nie mi to oceniać. Ja po zakupie trzymałem piwo ciągle w lodówce, a i tak stało się jak się stało. Nie jest to pierwszy raz w przypadku Widawy i wydaje mi się, że Wojtek, właściciel musi się zastanowić nad łańcuchem dostaw do potencjalnych klientów, bo nawet jeśli winny jest sprzedawca to piwo jego browaru zyskuje łatkę zepsutego.

Ocena końcowa: 2/10

Brooklyn, East India Pale Ale

0 komentarze

Alkohol: 6,9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 16 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: India Pale Ale z jednego z bardziej znanych amerykańskich browarów - Brooklyn Brewery. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, opalizujący trunek. Piana jest mizerna, szara, brzydka, szybko opadająca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności, mogłoby być trochę wyższe.

W zapachu mamy z jednej strony trochę aromatów chmielowych, żywicznych i korzennych, które jednak są tłumione przez miodowo-kartonowe utlenienie, niewielki diacetyl i octan etylu (rozpuszczalnik). Całość pachnie po prostu przeciętnie.

W smaku mamy średnią pełnię i niezbyt dużą jak na IPA goryczkę. Jest trochę aromatów żywicznych i korzennych, pojawia się również utlenienie, alkoholowość (na szczęście niezbyt duża) i trochę rozpuszczalnika. Piwo pije się przeciętnie i ciężko powiedzieć cokolwiek pozytywnego o tym IPA. Z mojej strony raczej zawód, bo po tak kultowym browarze liczyłem na więcej.

Ocena końcowa: 6/10

środa, 15 października 2014

[Relacje] Warszawski Festiwal Piwa 2014

0 komentarze
Warszawski Festiwal Piwa to event, który po raz pierwszy został zorganizowany w tym roku (wiadomo już, że nie po raz ostatni - na dodatek ma się odbywać cyklicznie co pół roku). Za przygotowanie odpowiadali Jacek Materski, jeden z założycieli browaru Artezan, oraz Paweł Leszczyński, prezes Mazowieckiego Oddziału PSPD.

Trzeba przyznać, że Warszawa dosyć długo czekała na tego typu event. Jeszcze 2 lata temu stolica była piwną pustynią, z której "naśmiewano" się z wielu mniejszych miast (żeby tylko wspomnieć o Krakowie, Wrocławiu czy Poznaniu), jednak od tego czasu wiele się zmieniło i na ten moment posiada chyba najwięcej pubów z ciekawym piwem, sporo sklepów specjalistycznych i na ten moment ciężko się przyczepić, że w Warszawie nie można się napić dobrego piwa. Jedynym problemem był fakt, że Wrocław miał Festiwal Dobrego Piwa (czy też tegoroczna nowość Beer Geek Madness), na południu Polski, w Żywcu odbywał się Festiwal Birofilia, a nawet w innych miejscach powoli powstawały mniejsze czy większe festiwale (np. w Poznaniu czy Annopolu). Jednak z tym koniec, 10-12 października zmienił tą niechlubną tradycję.

Impreza odbyła się w hali na Mokotowie. Z uwagi na fakt, że miejsca sądząc po umieszczanych zdjęciach było niewiele i dosyć duży szum w mediach społecznościowych i forach/blogach piwnych postanowiłem się na event wybrać już w piątek i to na godz. 16, czyli sam początek. Będąc kilka minut przed tą godziną stanąłem w kolejce składającej się z kilkudziesięciu osób, która ciągle rosła. Tutaj należy się minus za otwarcie jakieś 30-40 minut po godzinie 16 i za problemy ze sprzedażą wejściówek (wejście kosztowało 5 zł za każdy dzień), które implikowały nieustającą kolejkę tego dnia (na szczęście w następnych się to poprawiło). Zasadniczo impreza składała się z 3 głównych punktów, dużej hali, gdzie swoje stoiska miały chyba wszystkie liczące się browary rzemieślnicze, restauracyjne i kontraktowe, które mogą pochwalić się warzeniem piw craftowych. Drugim punktem były wykłady prowadzone w innej, mniejszej salce (spora część z nich była płatna dodatkowo). O tym aspekcie nie wypowiem się ponieważ z uwagi na mnogość piw, które chciałem zdegustować nie miałem ochoty uczestniczyć w żadnym z wykładów (jeśli mam do wyboru degustacje świetnych piw i rozmowy z ogromną liczbą piwnych znajomych to nawet wybitny wykład nie jest w stanie mnie zmotywować). Trzecim punktem było ogłoszenie wyników II Warszawskiego Konkursu Piw Domowych (w którym udało mi się nawet sędziować w jednej z kategorii). Tylko z kronikarskiego obowiązku, Grand Prix zostało pszeniczne wędzone uwarzone przez Mariusza Karpińskiego.

Wracając do samej imprezy, po wejściu do środka o godz. 16 na plus zaliczyć na pewno należy naprawdę ogromny wybór piw i brak kolejek, który dotyczył w piątek chyba wszystkich stoisk poza AleBrowarem. Swoją drogą to pokazuje co potrafi zrobić marketing w social media i jaką otoczką kultu jest obdarowywany ten browar przez "warszawską hipsterkę". Nie, żeby AleBrowar warzył słabe piwa, czy miał beznadziejną propozycję festiwalową, ale było trochę ciekawszych browarów, ciekawszych premier, gdzie nie było większego tłoku. Dlatego nie spróbowałem żadnego piwa z tego browaru - wystarczyło mi stania w kolejce do wejścia.

Po szybkim obchodzie okazało się, że większość browarów/stoisk nie posiada w swojej ofercie mniejszych pojemności niż 0,3 litra, dlatego w piątek piłem głównie piwa z tych miejsc, gdzie ktoś był na tyle rozgarnięty, że wpadł na to, że skoro przychodzę na festiwal, gdzie jest kilkadziesiąt browarów i jeszcze więcej piw, to chciałbym spróbować ich więcej niż 5 próbek (zważywszy, że było sporo mocarnych RIS, barleywine, itd.). Dlatego pochwalić należy Chmielarnię sprzedającą kilka zagranicznych piw, Kufle i Kapsle, które odpowiadały za sprzedaż m. in. Artezana i Kingpina, a także stoiska Faktorii i Radugi, które oferowały pojemności 0,1 lub 0,2 litra.

Na minus na pewno trzeba zaliczyć wentylację, której po prostu nie było i w środku było tak duszno i tak gorąco, że sporo osób usadowiło się na stałe na małej powierzchni przed budynkiem, gdzie umieszczono 4 popularne foodtrucki (sam skusiłem się jedynie na kanapkę z wołowiną duszoną w porterze w Chyży Wół - genialne, polecam!). Drugim minusem był niemal całkowity brak miejsc do siedzenia. Oba problemy starano się trochę poprawić w sobotę, ale nie było to jeszcze to co uznałbym za warunki komfortowe do degustacji.

Z plusów jeszcze należy dodać szkło festiwalowe teku (chyba się szybko skończyło z tego co tam słyszałem, ale ja zakupiłem bez większego problemu), myjki do szkła (nie było ich dużo, ale nie było do nich kolejek) i brak odpustowo-jarmarcznego charakteru. Nie było oscypków, waty cukrowej, kiepskich piw z browarów, gdzie piwo jest kwaśne, bo naturalne i tak ma być, itd.

W sobotę pojawiłem się ok godz. 14:00 i również nie było większych kolejek do piw (nie było również kolejki do wejścia na teren imprezy, za co plus). Co jednak najbardziej mi się rzuciło w oczy to rezygnacja Chmielarni i KiK ze sprzedaży piw w pojemności 0,1 litra. Nie wiem czy sami wpadli na taki pomysł, czy dostali uwagę, żeby się dostosować do innych, ale wielka szkoda. W tym aspekcie bym polecał jednak pójść w stronę święta piwa i promować małe porcje, niech to nie będzie Oktoberfest, gdzie liczy się tylko ilość.

W niedzielę nie udało mi się pojawić, ale wystarczyły mi 2 dni, żeby wyrobić sobie opinię, że taki festiwal ma w Warszawie naprawdę spory potencjał i bardzo szybko może stać się największą tego typu imprezą w Polsce. Wypitych przeze mnie 16 piw w te 2 dni (po części premier, po części piw, na które wcześniej nie miałem okazji trafić), rozmowy z wieloma ciekawymi osobami sprawiają, że nawet niektóre minusy nie potrafią przegonić pozytywnego wydźwięku całości. Jeśli ktoś nie był to niech żałuje i już rezerwuje sobie wolny czas na 17-19 kwietnia 2015, kiedy odbędzie się druga edycja tego festiwalu.

PS. Fotek nie ma za wiele bo głównie degustowałem i rozmawiałem ze sporą liczbą piwnych znajomych - coś za coś :)


wtorek, 14 października 2014

Almanac, Bier de Chocolate

0 komentarze

Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 20 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Amerykański porter z dodatkiem czekolady (a konkretniej ziaren kakaowca, na dodatek ponoć znanych i cenionych ziaren z Wenezueli i Madagaskaru - jak to mówi klasyk "sounds good").

Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnobrunatny trunek. Piana w kolorze cappuccino jest średnio obfita, opada w przeciętnym tempie do niewielkiej obręczy i w żadnym momencie nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie, mogłoby być wyższe, ale takie jak jest również jakoś mocno nie przeszkadza.

W zapachu najmocniej wyczuwalny jest aromat Inki (kawy zbożowej), która dopiero po chwili pozwala dopatrzyć się nut orzechowych (coś jak w wafelkach orzechowych typu Princessa) i mlecznej czekolady. Brzmi to całkiem przyjemnie, ale nie do końca tak jest. Ta zbożowa kawa psuje całkiem aromat, który poza tym mógłby być świetny.

W smaku znów dominuje kawa zbożowa, która łączy się z czekoladą mleczną i Princessą orzechową. Piwo z jednej strony lekko słodkie, nawet lekko mdlące, ale z drugiej jest dosyć wytrawne i nawet lekko wodniste. Największym problemem jest fakt, że mało jest tutaj portera w porterze. Brakuje tutaj gorzkiej czekolady, palonej kawy i choć odrobiny paloności. Przez to piwu bliżej do czegoś na wzór czeskiego tmavego wymieszanego z Inką niż do porteru.

Podsumowując, piwo jest mało porterowe, mimo dodatku czekolady jest mało czekoladowe, na dodatek ciągle ma się dziwne wrażenie, że ktoś chyba tutaj dosypał kawy zbożowej. Nie jest to piwo złe oczywiście (nie ma tutaj jakichś większych wad sensorycznych), ale liczyłem na znacznie więcej, a raczej na coś zgoła innego.

Ocena końcowa: 7-/10

Evil Twin, Falco

0 komentarze

Alkohol: 7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Dania

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [10/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 16 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Piwo uwarzone w USA, ale z uwagi na pochodzenie piwowara i samego browaru, ciągle będę twierdził, że jest to (jak wszystkie inne piwa z Evil Twin) piwo duńskie. To nie cegły i trochę stali z budynku świadczą o finalnej wartości wyrobu, a kunszt piwowara.

Wracając jednak do samej recenzji tego India Pale Ale w stylu amerykańskim, po przelaniu do pokala otrzymujemy jasnozłoty, mętny, z brzydką chmielową zawiesiną na tle. Piana jest średnio obfita, ale jest gęsta, powoli opada, ładnie oblepia ścianki i całkiem nieźle się prezentuje. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, ale jak najbardziej tutaj pasuje.

W zapachu piwo jest po prostu GENIALNE, mocno intensywne, bardzo rześkie, z ogromem aromatu chmielowego. Mamy tutaj owoce tropikalne (mango, ananas), cytrusy, sosnę i wszystko pasuje do siebie idealnie. Dawno nie wąchałem tak dobrze pachnącego piwa :)

W smaku mimo 7% alkoholu na etykiecie mamy piwo dosyć wytrawne, ze sporą długo finiszującą goryczką (niektórym może to przeszkadzać, ale dla mnie jest to całkiem nieźle spasowane). Tutaj znów uderza feeria smaków, owoców tropikalnych, cytrusów, sosny. Pojawiają się również nuty ziołowe i korzenne. Piwo pije się z niekłamaną przyjemnością.

Podsumowując, jest to jedno z najlepszych IPA jakie piłem w życiu, jest to co więcej jedno z najlepszych piw ever, jakie piłem w życiu (a trochę już za sobą mam). Piwo mimo, że trochę od czasu festiwalu w Żywcu przeleżało (faktem ciągle w lodówce), to nie straciło nic a nic na aromacie. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9,5/10