Lista ocenionych piw

wtorek, 28 maja 2013

Krakauer, Miodowo Malinowy

0 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty z delikatnym zabarwieniem czerwono-malinowym trunek. Piwo jest delikatnie mętne ale i tak prezentuje się świetnie. Piana średniej wielkości, o dosyć dużych pęcherzykach, opada dosyć szybko i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie intensywności trochę wyższym od średniego.

W zapachu dominują nuty miodowe, które jednak całkiem nieźle wspomagane są naturalnym aromatem malinowym i słodowością. Nie jest to oczywiście wybitnie piwny zapach, ale brak tutaj jakiejkolwiek sztuczności i może się on podobać. Muszę przyznać, że w tym aspekcie zostałem lekko zaskoczony na plus.

Smakowo mamy oczywiście miód, bazę słodową i nie walącą sztucznością jak piwa niektórych innych browarów malinę. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku gdyby nie zdecydowanie przesadzona słodycz, która moim zdaniem zdecydowanie przeszkadza w degustacji i po chwili zaczyna męczyć. Nawet delikatna kwaskowata kontra nie pomaga tej ulepkowatości.

Podsumowując, nie jest to (o dziwo) złe piwo. Jeśli ktoś gustuje w słodkich, aromatyzowanych lagerach to bez problemu może podnieść ocenę piwa o co najmniej 2 oczka. Ja jednak do takowych nie należę i nie sądzę, abym kiedykolwiek po raz wtóry po nie sięgnął

Ocena końcowa: 5,5/10

niedziela, 26 maja 2013

Szałpiw, Szczun

3 komentarze


Alkohol: 8,1%
Ekstrakt: 19%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,3 l [Setka Pub]

Uwagi: Ostatnie z premierowych piw z kontraktowej inicjatywy Szałpiw. Tym razem coś bardziej ekstrawaganckiego. Jest to piwo w stylu belgijskiego tripla, ale z dodatkiem amerykańskiego chmielu, przez co można sądzić, że bliżej mu będzie do Imperial IPA aniżeli tego co znamy z butelek Chimay'a czy innych jasnych, mocnych belgów.

Otrzymane piwo jest koloru jasnozłotego, mętne i zdecydowanie wpisuje się w styl. Piana koloru białego jest średniej wielkości, mocno oblepia, ale jednak dosyć szybko opada. Wysycenie dwutlenkiem węgla na dosyć niskim poziomie intensywności i jak dla mnie mogłoby być jednak chociaż odrobinę wyższe.

Po pierwszym powąchaniu piwa od razu wiem, że to jest to czego od piw oczekuję i co mi zasmakuje. W nozdrza uderza intensywna porcja chmielowych aromatów z cytrusami, świerkiem, sosną i nutami trawiastymi na czele. Belgijskiego tripla w zapachu nie ma za wiele, ale jednak jest obecny pod postacią fenolowych nut goździków, które na szczęście (dla mnie) są tylko delikatnym dodatkiem i nie przeszkadzają w żadnym momencie amerykańskich chmielom.

W smaku piwo jest zdecydowanie pełne, treściwe, nawet lekko słodkie, ale w żadnym wypadku nie jest przyciężkie czy też oblepiające. Na dodatek dzięki sporej goryczce chmielowej z krótkim, niezalegającym finiszem zachowuje świetną świeżość. W smaku już na pewno wiemy, że nie jest to typowa IIPA, bo poza nutami cytrusowymi oraz trawiastymi pojawiają się lekko ziołowe aromaty typowe dla belgów, oraz po raz wtóry fenole z goździkami na czele. Całość jest świetnie zbilansowana i aż trudno uwierzyć, że piwo posiadało ekstrakt początkowy na poziomie 19 stopni Plato. Jedyne co może zdradzać moc piwa to bardzo delikatna, ale w żaden sposób nie przeszkadzająca woń alkoholu.

Podsumowując, jest to na ten moment jedna z najlepszych (jeśli nie najlepsza) premier tego roku i z miejsca piwo wskakuje do mojego TOP-5 najlepszych polskich piw. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9/10

sobota, 25 maja 2013

Szałpiw, Rojber

2 komentarze


Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,3 l [Setka Pub]

Uwagi: Kolejne premierowe piwo z nowej inicjatywy kontraktowej na polskim rynku o nazwie Szałpiw. Tym razem piwo w stylu belgijskiego dubla, a raczej z tego co można było przeczytać w wywiadach z twórcami jest to raczej twór inspirowany jedynie tym stylem.

Otrzymany trunek jest koloru brązowego z rubinowymi przebłyskami pod światło. Piwo jest mętne i nie prezentuje się zbyt okazale. Piana koloru białego jest mała, lekko oblepia ścianki i niemal w kilkadziesiąt sekund opada do ledwie obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim (dla mnie zbyt niskim) poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty kwaśnawe i kwaskowate (ale nie od zepsucia, a raczej typowe dla belgijskich piw typu Oud Bruin), mamy tutaj fenole z goździkami na czele, delikatną słodycz, estry (suszone wiśnie i śliwki) oraz bardzo, bardzo delikatną wędzonkę (raczej w kierunku wędzonej śliwki). Całość ma mało wspólnego z dublem na tyle na ile znam ten styl, ale poza tym jest całkiem nieźle (ale tylko tyle).

Smakowo znów pojawia się delikatna kwaskowatość, estry (ciemne owoce, śliwki, wiśnie, jeżyny) i goździki. Mamy tutaj delikatną goryczkę, która nieźle współgra z delikatną słodyczą cukrów resztkowych. Piwo jest nieźle zbilansowane, nie jest ani zbyt ulepkowate, ani zbyt wodniste, ale brakuje mi po raz wtóry jakiegoś konkretniejszego uderzenia feerii smaków, które znam z tego stylu.

Podsumowując, nie jest to do końca stylowy Dubbel, jak dla mnie trochę bliżej mu do mniej kwaśnych piw w stylu Oud Bruin. Piwo smaczne, poprawne, ale po raz drugi (tak samo jak w przypadku Bździągwy) brakuje mi w nim wyrazu.

Ocena końcowa: 7/10

piątek, 24 maja 2013

Szałpiw, Bździągwa

0 komentarze

Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,4 l [Setka Pub]

Uwagi: Jedno z trzech premierowych piw z poznańskiej kontraktowej inicjatywy Szałpiw warzącej aktualnie w browarze Bartek. Browar założyli znani w środowisku piwowarów domowych Jan Szała (rozpoznawalny szerzej jako zwycięzca Festiwalu Birofilia 2011) oraz jego ojciec Wojciech Szała. Sam trunek, który poszedł na pierwszy ogień został uwarzony w stylu BPA (Belgian Pale Ale), który popularnością w Polsce nie grzeszy.

Otrzymane piwo jest mętne w kolorze złotym, lekko wpadającym w bursztyn (jest zdecydowanie jaśniejsze niż mogłoby to wynikać z fotki). Piana mała, mocno oblepia, ale opada dosyć szybko. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu od razu wiemy, że mamy do czynienia z piwem w stylu belgijskim. Dominują tutaj nuty fenolowe z goździkami na czele. Pojawiają się również banany, aromaty ziołowe, lekko estrowe i pieprzne. Całość jest niezbyt intensywna i dosyć delikatna. Plus za brak jakichkolwiek nut alkoholowych.

Smakowo jest bardzo podobnie, nic nas tutaj nie zaskakuje. Mamy goździki i w mniejszym stężeniu banany, zioła i nuty pieprzne. Całość jest delikatnie słodkawa, a goryczka jest na poziomie raczej symbolicznym (co akurat dla tego stylu nie jest jakąś wielką zbrodnią, ale do mnie nie do końca trafia). Pełnia jest średnia, a całość jest świetnie pijalna.

Podsumowując, piwo jest poprawne, ale jednak bardzo grzeczne i trudno znaleźć jakikolwiek element, który mógłby zachwycać. Brakuje mi tutaj jednak również trochę więcej estrowych i owocowych nut, które mogłyby współgrać z bardziej niemieckimi fenolami.

Ocena końcowa: 7-/10

środa, 22 maja 2013

Anderson Valley, Heelch O' Hops

0 komentarze


Alkohol: 8,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 16,90 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu IIPA z amerykańskiego browaru Anderson Valley. Piwo bardzo przypomina na pierwszy rzut oka degustowane już przeze mnie Imperial IPA, co może nawet lekko wskazywać, że jest to ten sam trunek. Ale skoro już piwo znalazło się u mnie w lodówce to warto zrobić porównanie.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemno-złoty, wpadający w miedź, klarowny i przepięknie się prezentujący trunek. Piana średniej wielkości jest bardzo trwała, gęsta, opada w leniwym tempie, utrzymuje się do samego końca i oblepia pokaźnie ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim i pasującym tutaj poziomie intensywności.

W zapachu od razu wiemy, że jest to amerykańska IPA. Mamy potężne uderzenie chmielowych aromatów z cytrusami i owocami tropikalnymi na czele. Całość dzięki temu wydaje się dosyć słodka i lekko landrynkowata. W mniejszym stężeniu pojawiają się nuty świerkowo-sosnowe, całość jest jednak wybitnie rześka i brak tutaj jakichkolwiek woni alkoholowych, które mogłyby zdradzać, że piwo ma niemal 9% alkoholu.

Smakowo mamy średnią w kierunku wysokiej i dosyć krótko finiszującą goryczkę, aromaty cytrusów, owoców tropikalnych i mango, które górują nad resztą. Całość jest delikatnie słodka, ale może to być również efekt "słodkiego" zapachu, który potrafi niejednokrotnie oszukać mózg. Po sporym ogrzaniu pojawiają się dodatkowo nuty ziemiste i tytoniowe, ale w bardzo niskim stężeniu i w żaden sposób nie wpływają na cytrusową rześkość. Piwo jest nad wyraz intensywne, treściwe i gęste, ale dzięki tej rześkości pije je się z nieskłamaną przyjemnością i znika z pokala w zastraszającym tempie. Na na bardzo mały minus ledwie wyczuwalna woń alkoholu.

Podsumowując, piwo różni się tylko odrobinę od pitego przeze mnie Imperial IPA na jesieni ubiegłego roku, co może wskazywać albo na fakt, że są to 2 różne piwa, albo na fakt, że warka warce nierówna, a piwo recenzowane dzisiaj przeze mnie posiada zapewne już chmiele ze zbiorów 2012 i to mogło lekko wpłynąć na zmianę smaku. Piwo jest nadal genialne, ale jednak o dosłownie pół kroku za tym co zapamiętałem z tamtej degustacji. Zdecydowanie polecam spróbować.

Ocena końcowa: 9/10

wtorek, 21 maja 2013

Widawa, Miś

0 komentarze


Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,4 l [III Festiwal Piwa w Szreniawie]

Uwagi: Miś z Widawy, czyli pierwsze komercyjne piwo w stylu IPA warzone wyłącznie z użyciem polskiego chmielu (w tym wypadku jest to single hop Sybilla), udało mi się je zdegustować podczas Festiwalu Piwa w Szreniawie. Otrzymany trunek jest koloru miedziano-rdzawego, mętny i prezentuje się mało okazale. Piana jest mizerna, ale tutaj trudno zweryfikować czy to wina obsługi nalewającej czy też samego piwa. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, ale tutaj sprawdza się i nie przeszkadza.

W zapachu pierwsze co się rzuca to fakt, że próżno tutaj szukać typowych dla AIPA intensywnych i rześkich aromatów cytrusowych. Piwu jest zdecydowanie bliżej do wyspiarskiej interpretacji stylu, ale na dodatek w jeszcze mniej intensywnej formie. Mamy tutaj aromaty ziołowo-korzenne, które wiodą prym, pojawiają się lekkie nuty estrowe (ciemniejsze owoce), za którymi jednak nie do końca przepadam w mocno chmielonych trunkach. Pojawia się również w niewielkim stężeniu aromat przypominający mocz kota (tudzież czerwoną i czarną porzeczkę), który jest jednak definitywnie wadą sensoryczną wskazującą na utlenienie (jednak jak dla mnie jest to raczej wada z tych mniej uciążliwych dla przyjemności picia).

W smaku piwo jest dosyć słodkie i pełne, jednak z kontrą w postaci średniej intensywności goryczki. Goryczka ta mogłaby o wiele bardziej ratować piwo gdyby nie to, że jest lekko taninowa i ściągająca. Mamy tutaj aromaty ziołowe, korzenne i po raz kolejny czerwoną porzeczkę w niedużym stężeniu. Na plus na pewno trzeba zaliczyć sporą aksamitność w fakturze (która jest dobrze wyczuwalna do momentu uderzenia chropowatej goryczki). Całość jest nieźle zbalansowana, ale brakuje tutaj definitywnie chmielowego, aromatycznego uderzenia i intensywności, której bym oczekiwał od piw w stylu IPA.

Podsumowując, jest to piwo nadal poprawne (choć z niewielkimi wadami sensorycznymi), ale jednak od kolaborantów z Browaru Widawa i Browaru Kopyra spodziewam się zdecydowanie więcej. Sami sobie poprzeczkę zawiesili wysoko i teraz każde piwo średnie, albo nawet "tylko dobre" będzie ocenianie jako porażka.

Ocena końcowa: 7/10

poniedziałek, 20 maja 2013

Artezan, Grodziskie

0 komentarze


Alkohol: 3%
Ekstrakt: 8%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,4 l [III Festiwal Piwa w Szreniawie]

Uwagi: Piwo w stylu grodziskim pite podczas Festiwalu Piwa organizowanego pod koniec maja w pod-poznańskiej Szreniawie. Otrzymane piwo jest całkiem przyjemnie się prezentującego, słomkowego i zdecydowanie mętnego koloru. Piana średniej wielkości jest zbita, mocno oblepia ścianki i opada w średnim tempie. Na minus bardzo niskie jak na ten styl (a nawet jak na jakikolwiek styl) wysycenie dwutlenkiem węgla, ale powodem mogły być problemy z pienieniem się piwa podczas nalewania z kega (problem ze sprzętem, a nie samego Grodziskiego).

W zapachu piwo jest przede wszystkim nijakie i niemal neutralne aromatycznie. Pojawiają się tutaj bardzo delikatne nuty wędzone, chmielowe i słodowe, ale są podane w tak małym stężeniu, że ciężko o nich cokolwiek więcej powiedzieć.

Smakowo jest zdecydowanie lepiej, mimo niewielkiego ekstraktu pojawia się całkiem przyjemna goryczka chmielowa, która w akompaniamencie delikatnej wędzonki powoduje, że piwo jest świetnie pijalne. Oczywiście jest to tylko 8 stopni Plato, co wiąże się ze sporą wodnistością, ale całość jest lekka i znika w oka mgnieniu. Trzeba również pamiętać, że nie jest to w żadnym wypadku piwo ekstremalne, a wszelkie nuty są raczej tylko lekko nakreślone.

Podsumowując, jest to całkiem niezłe piwo w mało szałowym stylu (zapewne część obrońców "ostatniego piwnego bastionu polskości" się ze mną nie zgodzi, ale obiektywnie rzecz ujmując grodziskim ciężko zaskoczyć i spowodować efekt "wow"), jednak sam ze swojej strony zdecydowanie jako lekkie letnie piwo sesyjne preferowałbym lagera lub złotego ejla o zawartości alkoholu ~3,5% nachmielonego Simcoe, Citra czy innym amerykańskim chmielem. Niemniej eksperyment zdecydowanie bardziej udany niż w przypadku Pinty. Teraz pozostaje tylko czekać na Szał Piw, który jakiś czas temu, jeszcze pod płaszczykiem piwowarstwa domowego wygrywał rokrocznie konkurs piw w stylu grodziskim.

Ocena końcowa: 6,5/10

czwartek, 16 maja 2013

Komes, Podwójny Ciemny

1 komentarze


Alkohol: 7%
Ekstrakt: 15%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 5,80 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Piwo górnej fermentacji z browaru Fortuna z Miłosławia, które od kilku miesięcy dostępne jest na rynku. W zamierzeniu miał to być dubbel, ale po degustacji stwierdzam, że coś jednak z tym stylem nie wyszło, ale nie uprzedzając... Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemno-bursztynowy, wpadający w rubin i brąz trunek. Piana koloru beżowego jest średniej wielkości, ale szybko opada do małego kożucha, nie oblepia ścianek i po chwili znika całkowicie. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu dominują nuty sztucznej, taniej czekolady i delikatna paloność. Do tego dochodzą lekka słodycz, ciemne owoce (śliwki, jeżyny), fenole. Pojawia się również woń alkoholu (na szczęście w niedużym stężeniu) oraz zaczątki mało przyjemnego utlenienia (mokry karton). Piwo zdecydowanie nie pachnie jak belgijskie duble, zdecydowanie bliżej mu do miksu koźlaka i schwarzbiera.

Smakowo jest zdecydowanie słodko, nawet lekko ulepkowate. Goryczka jest ledwie wyczuwalna, mamy tutaj również aromaty ciemnych owoców, fenolowe (guma balonowa), melanoidynowe, a także trochę w kształt Czarnej Fortuny (cola). Mimo słodyczy i sporego ekstraktu piwo wydaje się dosyć wodniste w swojej fakturze. Całość jest bez składu i ładu, co również nie pozwala zapunktować temu piwu bardziej.

Podsumowując, jest to typowy przeciętniak, który z dublami nie ma nic wspólnego, gdybym miał go gdzieś ulokować to nazwałbym górnofermentacyjną mieszanką schwarzbiera, koźlaka i marcowego z odrobiną estrów i fenoli. Sam pomysł ciekawy, ale wykonanie już niekoniecznie.

Ocena końcowa: 5,5/10

poniedziałek, 13 maja 2013

Birrificio del Ducato, Machete Double IPA

0 komentarze


Alkohol: 7,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Włochy

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 14,99 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Drugie z zakupionych przeze mnie jakiś czas temu piw z włoskiego Birrificio del Ducato, tym razem w mocniejszej wersji Double IPA (tudzież Imperial IPA). Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnozłoty, lekko herbaciany z delikatną zawiesiną nadającą lekkiej mętności trunek. Piana jest mała, nie oblepia ścianek i opada w średnim tempie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na trochę poniżej średniego poziomie intensywności, jednak w tym wypadku pasuje całkiem nieźle.

W zapachu dominują nuty żywiczne, sosnowe i trawiaste, pojawia się również lekka słodycz idąca w kierunku landynkowości. W mniejszym natężeniu pojawiają się również aromaty ziołowe i korzenne. Zdecydowanie brakuje tutaj owoców tropikalnych i cytrusów, które każdemu piwu w stylu IPA nadają pożądanej przeze mnie świeżości. Piwo pachnie dobrze, ciężko tutaj o jakieś uwagi negatywne, ale całość jest trochę zbyt ugładzona i średnio intensywna.

Smakowo mamy średniej mocy goryczkę, tylko delikatną słodycz i całkiem sporą treściwość. Piwo jest średnio intensywne w aromacie z żywicą, ziołami i sosną w tle. Do tego dochodzi lekka słoność, która raczej nie powinna się pojawiać (a po raz któryś już z kolei we włoskim piwie mam do tego aspektu uwagę). Nie jest to oczywiście mocny posmak i w żadnym wypadku nie przeszkadza w degustacji.

Podsumowując, piwo jest dobre (nawet dobre z plusem), ale jednak nie wybitne i do najlepszych przedstawicieli tego gatunku, które piłem (np. z Anderson Valley) się nie umywa.

Ocena końcowa: 8/10

niedziela, 12 maja 2013

AlterBeer, #6 Kolsch

1 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska (browar domowy)

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]

Uwagi: Jeden z częściej warzonych stylów piwa przez piwowarów domowych (a już na pewno na początku przygody z piwowarstwem domowym) z uwagi na łatwość przygotowania, fermentacji i dosyć łagodny smak. Kolsch jest to styl wywodzący się z niemieckiej Kolonii, który mimo używania drożdży górnej fermentacji (jednak fermentacja zachodzi raczej w niższych zakresach temperaturowych) jest dosyć czysty aromatycznie i bliżej mu do lagerów. W moim przypadku był to gotowy przepis bazujący na słodach pilzneńskim i pszenicznym (tego drugiego 20% w zasypie), chmielu lubelskim i suchych drożdżach Safbrew S-33. Jedyna zmiana jaką zaaplikowałem to niższe temperatury fermentacji (13-15 stopni), które miały spowodować mniejszą ilość estrów w finalnym wyrobie. Czy tak się stało, recenzja poniżej.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty (trochę ciemniejszy niż typowe piwa w stylu kolońskim, ale nadal zdecydowanie jaśniejszy niż alty), opalizujący trunek, który prezentuje się wybornie. Piana jest spora, puszysta i gęsta. Na plus to, że utrzymuje się długo i opada w bardzo leniwym tempie, lekki minus za nieoblepianie ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności, uważam jednak, że mogłoby być delikatnie wyższe i nadawałoby piwu jeszcze większego orzeźwienia.

W zapachu dominują nuty słodowe, z tylko delikatnie nakreślonym aromatem chmielowym. Całość jest lekko biszkoptowa (nie jest to żaden ordynarny diacetyl) i słodka. Całości dopełnia delikatna i przyjemna owocowość.

W smaku mamy średnią treściwość, lekką słodycz, którą nieźle kontruje delikatna goryczka. Pojawiają się również aromaty biszkoptowe, bardzo lekko estrowe (owocowe) i chmielowe. Całość jest niezwykle aksamitna, delikatna, ale również rześka. Dzięki temu kompozycja jest świetnie pijalna i na prawdę ciężko znaleźć tutaj element do którego można by się przyczepić.

Podsumowując, nie jest to rozpalający emocje RIS czy IIPA, ale jak na tak mało widowiskowy styl uważam, że efekt finalny przerósł moje oczekiwania. Piwo to stało się również ulubionym trunkiem, którym częstowałem osoby z awersją do piw, które wcześniej tolerowały np. wyłącznie piwa z sokiem. Przepis, który trafia na listę "do powtórzenia".

Ocena końcowa: 7,5/10

sobota, 11 maja 2013

De Molen, Bloed Zweet & Tranen

0 komentarze


Alkohol: 8,2%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Holandia

Kolor: [8/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [3/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [2/10]

Cena: 15 zł / 0,33 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Piwo z holenderskiego browaru De Molen, które od początku sprawiało problemy. Mimo tego, że piwem nigdzie nie było rzucane i od kilku tygodni leżało sobie spokojnie nieruszane w lodówce to przy próbie otwarcia wydostawało się z każdej szczeliny na wszystkie strony (a próbowałem bardzo delikatnie otworzyć). Po 10 czy 15 minutach walki w końcu (nie bez strat) udało mi się otworzyć butelkę i zacząłem przelewać piwo do pokala - efekt tej próby widoczny jest na zdjęciu powyżej (również tutaj próbowałem całą czynność wykonać bardzo delikatnie jak mogłem). Jest to typowy efekt przegazowania co potwierdziło jeszcze bardziej wysycenie samego piwa (które było minimalne i musiało niemal w całości pójść w pianę). Sama piana była koloru cappuccino, z dużymi nieprzyjemnymi pęcherzykami i dosyć pokaźnie oblepiająca. Kolor piwa to ciemno-brunatna, nieprzejrzysta mieszanka, która jako jedyna trzymała odpowiedni poziom wizualny.

Myślałem, że to koniec problemów z tym piwem ale po pierwszych powąchaniu znów konsternacja - octan etylu w ogromnych ilościach (zapach rozpuszczalnikowy był tak intensywny, że aż skręcał). De Molen ma ewidentnie problem z tą wadą sensoryczną bo to już kolejny raz kiedy mam uwagi co do tego w ich piwach. Jak już się nos przyzwyczai to pojawiają się nuty przyjemnego utlenienia z z porto, sherry, suszonymi śliwkami i rodzynkami na czele. Pojawia się również wyczuwalna czekoladowość i niestety mało przyjemna woń alkoholu.

Smakowo jest trochę lepiej bo pozostają te fajne elementy aromatów utlenienia, z porto, suszoną śliwką i rodzynkami na czele. Całość posiada lekką goryczkę, ale również nuty palone, słodkie i lekko kwaśne - jest tutaj istny miszmasz i brakuje jakiegoś ugładzenia czy zbalansowania. A jeśli piwo miałoby być ekstremum w jednym aspekcie to nie powinno być tak wymieszane z pozostałymi. Również tutaj pojawia się lekka woń alkoholu, która jest całkiem nieźle ukryta i objawia się głównie ogrzewającym ciepłem w przełyku.

Podsumowując, piwo zdecydowanie lepiej smakuje niż pachnie, ale nadal jest to kolejny zawód po całej linii w wykonaniu tego legendarnego już w pewnych kręgach browaru. Zostały mi jeszcze chyba 2 piwa z De Molena w lodówce, jeśli one będą trzymały również tak słaby poziom to raczej na długo rozstaniemy się z tym browarem w moich podróżach przez piwne smaki.

Ocena końcowa: 4,5/10

czwartek, 9 maja 2013

Pinta, Oto Mata IPA

0 komentarze


Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: ~7 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy jasnozłoty i w pełni klarowny trunek. Piana jest średniej wielkości, jednak posiada średnie i spore pęcherzyki, które nie prezentują się zbyt okazale. Na dodatek w ekspresowym tempie opada do ledwie widocznego kożucha, oblepiając przy tym delikatnie ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności i nie do końca mi to tutaj pasuje.

W zapachu dominują nuty chmielowe, ale jednak dosyć ostre, ziołowe i pieprzne. Do tego dochodzi delikatna przyprawowość i słodowość. Jest poprawnie, ale tylko tyle. Brakuje mi tutaj jakiegoś większego zróżnicowania i potężniejszej mocy aromatów.

Smakowo dominuje tutaj średniej intensywności, ale dosyć tempa w swoim odbiorze goryczka. Pojawia się delikatna słodycz, która jednak nie zmienia faktu, że piwo wydaje się dosyć wodniste i lekkie w swojej fakturze. Mamy tutaj również lekkie nuty ziołowe i pieprzne. Zdecydowanie brakuje mi cytrusów, żywiczności i innych aromatów typowych dla piw chmielonych amerykańskimi odmianami tej przyprawy.

Podsumowując, hype na to piwo przerósł trochę finalny efekt. Nie jest to zły trunek, nie ma jakichś większych wad sensorycznych, co do których można by się przyczepić, ale również w żadnym aspekcie nie zniewala. Wypić raz i wrócić z powrotem do Rowing Jacka, Imperium Atakuje czy też Pacific Pale Ale'a.

Ocena końcowa: 7-/10

środa, 8 maja 2013

Batemans, XXXB

0 komentarze


Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 13,99 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo, które sam kojarzyłem głównie z ostatnim odcinkiem kultowej serii Beer Hunter, uwarzone w stylu ESB (Extra Special Bitter) pojawiło się ostatnimi czasy na półkach polskich sklepów specjalistycznych - nie mogłem takiej okazji przepuścić. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy bursztynowo-miedziano-herbaciany trunek, który jest w pełni klarowny i wygląda na prawdę ładnie. Piana koloru beżowego jest niezbyt obfita, lekko oblepia ścianki i dosyć szybko opada. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu pojawiają się aromaty melanoidynowe (przypieczona skórka od chleba), lekko słodowe i toffi. Całości dopełniają delikatne nuty estrowe (ciemne owoce). Piwo nie pachnie może zbytnio intensywnie, ale jednak wszystko jest idealnie spasowane i zbalansowane i trudno się do czegokolwiek przyczepić.

W smaku mamy wymieszaną lekką słodycz, delikatną kwaskowatość i niewielką goryczkę. Całość jest nad wyraz sesyjna i definitywnie pijalna. Mamy tutaj aromaty przypieczonej skórki od chleba, lekko estrowe, karmelowe i bardzo delikatną paloność (ale bardziej torfową). Całość jest świetnie zbilansowana i piwo pochłania się z niekłamaną przyjemnością.

Podsumowując jest to świetne piwo, ale jednak w trochę "nudnym" stylu. Jego jedynym minusem (na rynku polskim) jest wyłącznie to, że za połowę ceny można dostać Angielskie Śniadanie z Pinty, które nie jest gorsze, a śmiem twierdzić, że jest nawet o malutki krok przed angielską legendą. Raz można spróbować, a później wrócić do rodzimej produkcji.

Ocena końcowa: 8/10

poniedziałek, 6 maja 2013

Brewfist, Spaceman

0 komentarze


Alkohol: 7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Włochy

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 14,99 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo z kolejnego włoskiego browaru nowej fali Brewfist w stylu AIPA. Po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziano-pomarańczowy, mętny i zawiesisty trunek. Piana koloru beżowego jest niezbyt duża, szybko opada i z uwagi na spore pęcherzyki nie wygląda zbyt apetycznie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu piwo jest dosyć delikatne i mało intensywne jak na IPA (na dodatek w amerykańskim wydaniu). Pojawiają się tutaj aromaty sosnowe, żywiczne, a także lekko pieprzowe, przyprawowe i perfumowane. Na minus wyczuwalne, ale w bardzo małym stężeniu nuty rozpuszczalnikowe.

Smakowo dominuje tutaj średniej intensywności i dosyć chropowata goryczka. Pojawiają się nuty pieprzowe, żywiczne i sosnowe. Wyczuć można również lekkie aromaty przypieczonej skórki od chleba (melanoidyny). Całość jest średnio intensywna i trochę przyciężka, a pijalność ratuje wyłącznie dosyć spore odfermentowanie, które nadaje całości wytrawnej świeżości.

Podsumowując, jest to średniej jakości piwo na tle innych pitych przeze mnie IPA/AIPA, ale nadal trzyma jako taki poziom (coraz częściej wydaje mi się, że zepsuć mocno chmielone piwo to rzecz niemal niewykonalna). Sam raczej przy tej cenie nie sądzę, abym do niego kiedykolwiek powrócił.

Ocena końcowa: 7-/10

niedziela, 5 maja 2013

Birrificio del Ducato, IPA

0 komentarze


Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Włochy

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 14,99 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy bursztynowo-miedziany mętny trunek z niezbyt apetycznie wyglądającą zawiesiną i porcją drożdży szybko opadającą na dno. Piana jest mizerna i po chwili pozostaje po niej niewielka obręcz wokół krawędzi. Również wysycenie dwutlenkiem węgla jest mało ciekawe, jest zdecydowanie za niskie.

W zapachu dominują i przeważają nuty sosnowo-świerkowe, a w zdecydowanie mniejszym stopniu trawiaste, żywiczne i ziołowe. Nie ma co tutaj liczyć na cytrusy czy owoce tropikalne. Piwo pachnie niezbyt intensywnie, a przy okazji pojawiają się tutaj delikatne nuty alkoholowe. Nie jest to to najwyższy kunszt piwnego rzemiosła.

W smaku mamy delikatną jak na piwa w stylu IPA goryczkę chmielową, dosyć sporą treściwość, która nadaje piwu również sporej słodyczy (ale bez ulepkowatości). Pojawiają się tutaj aromaty sosnowe, trawiaste i ziemiste, jednak całość jest niezbyt intensywna. Na plus trzeba zaliczyć świetną pijalność, przez co piwo znika z pokala w zdecydowanie szybkim tempie.

Podsumowując, nie jest to wybitne piwo w stylu IPA, a przy takiej cenie nie jest w żadnym wypadku produktem wartym zakupu. Piwo jest niezbyt intensywne, nie powala, ale jednak jego świetna pijalność powoduje, że mimo tych wszystkich mankamentów pije je się z przyjemnością.

Ocena końcowa: 7,5/10

piątek, 3 maja 2013

Sierra Nevada, Celebration Ale

0 komentarze


Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [6/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 12,50 zł / 0,35 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Piwo z browaru Sierra Nevada, które może zdecydowanie na pierwszy rzut oka "oszukać" potencjalnego degustatora. No chyba, że tylko ja widząc świąteczną, zimową etykietę mam od razu przed oczyma piwo aromatyzowane przyprawami typowo świątecznymi, a nie mocno chmielonego ejla, który równie dobrze mógłby mieć na etykiecie panie w bikini.

Po przelaniu piwa do pokala otrzymujemy bursztynowy, mętny trunek z dziwną (zapewne chmielową) i brzydko się prezentującą zawiesiną. Piana koloru szaro-beżowego jest dosyć spora, ale ze sporymi pęcherzykami, na dodatek opada szybko tak, że po chwili pozostaje po niej niewielki kożuch. Na plus całkiem ładne prążkowanie na ściankach. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim w kierunku niskiego poziomie intensywności, tutaj pasuje całkiem nieźle (chociaż nie przeszkadzałoby mi gdyby było odrobinę wyższe).

W zapachu od razu mamy pewność, że nie jest to sezonowy świąteczny ejl, a pełnoprawny trunek dla hop-headów. Uderza tutaj całkiem spora dawka chmielowych aromatów z nutami sosnowymi, trawiastymi, żywicznymi i ziemistymi na czele. Całość zdaje się być lekko słodka i landrynkowa, ale w takim całkiem przyjemny sposób. Piwo może nie jest tak rześkie i intensywne jak najlepsze piwa w stylu AIPA, ale i tak jest dobrze.

W smaku mamy średniej intensywności i dosyć krótko finiszującą goryczkę, a także nuty żywiczne i ziemiste. Całość jest dosyć ciężka i trochę przypomina rodzimego Kangura z Widawy. Piwo jest zdecydowanie pełne i słabo odfermentowane, przez co można się nim zachwycać sącząc go w nieśpiesznym tempie. Na minus wyłącznie bardzo lekka woń alkoholu i dziwny, trudny do sprecyzowania posmak, który pojawił się po większym ogrzaniu (na szczęście nie był to zbyt intensywny aromat).

Podsumowując, jest to smaczne i zaskakujące (po tym co się może wydawać na pierwszy rzut oka) piwo, które z zimowymi trunkami ma niewiele wspólnego, a zdecydowanie bliżej mu do Amber Ale lub piwa w połowie drogi między wyspiarską a amerykańską interpretacją stylu IPA. Ze swojej strony polecam.

Ocena końcowa: 8/10

środa, 1 maja 2013

Flying Dog, Pearl Necklace Oyster Stout

2 komentarze


Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 11,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który jedynie pod światłem nabiera rubinowych przebłysków. Piana jest od samego początku mizerna i po dosłownie chwili znika całkowicie, w tym aspekcie piwo prezentuje się naprawdę mało okazale. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności, ale przy stoutach takie pasuje i nie przeszkadza.

W zapachu dominują nuty czekoladowe, ale nie jest to typowa gorzka stoutowa czekolada, a raczej coś co mi kojarzy się z wafelkiem "Princessa orzechowa", do tego dochodzą aromaty orzechów laskowych i w bardzo małym stężeniu kawowe. Całość pachnie przyjemnie i wyróżnia się na tle innych piw tego typu - dla mnie jest to plus i jestem jak najbardziej na tak. Na jedyny maleńki minus zasługuje pojawiająca się niewielka woń alkoholu, co przy ledwie 5,5% nie powinno mieć w żadnym wypadku miejsca.

W smaku jest trochę słabiej, mamy tutaj nuty czekolady (mlecznej, orzechowej), ale bez słodyczy. Do tego dochodzą orzechy laskowe, lekka paloność, kwaskowatość i delikatny karmel. Całość jest dosyć wytrawna, a nawet lekko wodnista, jednak samo piwo pije się całkiem przyjemnie. Wg etykiety powinny się tutaj pojawiać jakieś aromaty ostrygowe (w końcu jest to oyster stout), ale z uwagi na fakt, że takowych nigdy nie jadłem to nawet ciężko jest mi się do tego ustosunkować, sam nie wyczułem niczego co by mnie wprawiło w konsternację.

Podsumowując, jest to smaczny, ale nie wybitny stout, który na pewno jest wart spróbowania przynajmniej raz.

Ocena końcowa: 7,5/10